No ale czym jest państwo? Albo umową międzyludzką (a la Rousseau), albo grupką ludzi tworzących aparat przymusu (wymusza prawo, podatki, a daje za to określone korzyści). W sumie różnica między państwem, a firmą typu Coca-Cola ogranicza się głównie do tego, że państwo ma sposoby nacisku siłowego. Czyli to taka zalegalizowana (masło maślane) mafia. Nie widzę powodu by nie oceniać tego w kategoriach moralnych. Np, gdy przymusem zmusza się mnie do niekorzystnego rozporządzania moimi zdolnościami, pieniędzmi, własności (podatki na głupie cele, głupie ograniczenia prawne), to jest to niemoralne. Moralnie usprawiedliwione mogą być wyłącznie funkcje państwa wiążące się z dobrowolnym udziałem (ale wtedy nie ma praktycznie potrzeby uzywać państwa, wystarczy firma), albo przymusowe, ale służące unikaniu dylematu więźnia.
Ale chyba znowu zaczynamy OT![]()
Poniekąd masz rację, ale tak naprawdę to przypuszczam, że ciężko byłoby znaleźć choć jednego obywatela, który byłby zadowolony ze sposobu podziału publicznych środków. W ten sposób państwo staje się niemoralne i nieprzyzwoite dla wszystkich swoich obywateli. A zatem taka kategoria pojęciowa jest zupełnie nieprzydatna w tej dyskusji.
Ja starałem się zwrócić uwagę na zachowanie przedstawicieli tego państwa (członków rządu, urzędników, polityków), które pozostawia wiele do życzenia. Bo przecież wyszliśmy od Giertycha...;-)