jeśli toś z was sądzi że szkoła jest w stanie wychować to podziwiam jego optymizm - dam wam pod opiekę pięcioro wcale nie najgorszych dzieciaków z gimnazjum - stawiam flaszkę że większość z was miała by dość po dwóch dniach prób wychowywania takiej grupy - w naszych szkołach klasy są zazwyczaj 30 osobowe - moja żona jest nauczycielką więc się nasłuchałem historii choć to jest "spokojna" wiejska szkółka - najczęściej okazuje się że tzw trudna młodzierz ma w domu takie sytuacje że sami byście nie wytrzymali na ich miejscu. Przykład - mieli uczennicę która była pouczana bo źle się ubiera (wyzywająco czsem nieschludnie) spóźniała się, sprawiała kłopoty wychowawcze, wagarowała i tak było przez dwa lata - oceny z zachowania - naganne (wybryków miała więcej które taką ocenę uzasadniały) pod koniec gimnazjum pani pedagog interweniując w sprawie innego ucznia przez przypadek dowiedziała się że dziewczyna właściwie sama utrzymuje dom mając ojca alkoholika, matkę która ma wszystko w d... i dwóch kilkuletnich, niepełnosprawnych braci... i owszem spóźniała się, nie przychodziła do szkoły ale dlatego że np. po nocce w pracy nie miała sił wstać ubierała się jak się ubierała bo nie mogła sobie pozwolić na wybór stroju, reagowała jak reagowała bo inaczej nie potrafiła lub nie miała sił. - Powiecie a co nauczyciele robili przez dwa lata ?? zajmowali się kilkudziesięcioma innymi dziećmi z podobnymi lub gorszymi problemami - można powiedzieć żę i tak miała szczęście bo w tej szkole jeszcze nauczyciele mają siły działać jest to nie duża społecznosć do ogarnięcia - kilka większych wiosek - ale w miastach zawyczaj naucyciele nie mają czasu nawet zastanowić się nad problemami dzieci które uczą - a pomysł z segregacją?? sam byłem kiedyś zwolennikiem ale teraz wiem że jest to najgorsze z rozwiązań... bo dzieci które często nic w domu nie mają (myśle nie tylko o rzeczach materialnych) tracą nadzieję na to że może być lepiej a te z tzw dobrych rodzin nie widzą że mają dobrze mimo żę nie dostały najnowszej lalki barbi. Poza tym te dzieci kiedyś będą musiały żyć razem - te bardziej zdolne pewnie będą zatrudniały te mniej zdolne, pomoc słabszemu to też nauka i wychowanie. umiejętnosć radzenia sobie z silniejszym też jest potrzebna inaczej wychowamy emocjonalne kaleki nieodporne na stres - a patologie - wystarczy świadomy dyrektor i nie cackanie się z ze złym zachowaniem - W szkole w której pracuje moja żona nie mają problemu z wezwaniem policji kiedy to potrzebne pedagog jak tylko może stara siękontaktować z uczniami i rodzicami - uczniowie wiedzą żę mogą do niej przyjść i znajdą pomoc - zdarzyło się jej że spowodowała odebranie praw rodzicielskich na wniosek dzieci. I pamiętajcie że wychowuje całe otoczenie - więc jak będziecie widzieć gówniarzy znęcających się nad kotem to zareagujcie, jeśli zobaczycie że jakiegoś mikrusa tłucze dryblas zareagujcie to też jest wychowanie!!!!
a teraz krótko jeszcze o "obozach" to proponuję też sterylizację bo tacy się szybciej rozmnażaja![]()