Posiadałem Sigmę 24-70 f2.8 DG oraz 18-50 f2.8 DC(aktualnie wystawiona na allegro). Obydwu szkieł używałem z 350d. O 24-70 moge powiedziec-wielkie ciężkie, dość ostre ( na cropie, na ff Cichego mydło)za to paskudny bokeh (prawie jak w obiektywach lustrzanych). Dla mnie ten zakres okazał się zupełnie nietrafiony. Brakowało mi wiecznie ogniskowych poniżej 24mm, rzadko korzystałem z zakresu 50-70mm, za to brakowało mi ogniskowej ok 80mm (oczywiście x 1.6 czyli ekwiwalentu ~= 135mm). Poszła do ludzi. Sigma 18-50 to już zupełnie inna bajka - to IMO świetny obiektyw do cropa. Bokeh ładniejszy (tzn do przyjęcia), ostrość żyleta-szczególnie w centrum kadru (przy f2.8 50mm była jak dla mnie zbliżona do tej z EF 50mm przymkniętego do f2.8). Ostrość tego szkła w rogach ograniczała trochę abberacja ale dało się z tym żyć Tak czy tak pójdzie do ludzi...dlaczego? Największa bolączką obydwu Sigm był oczywiście AF. Ja miałem to szczęście ze obydwie ostrzyły z moim 350d w punkt żandych BF FF itd, niestety skuteczność AFa spada proporcjonalnie do ilości światła. W ciemniejszym kościele (czasem fotografuję na ślubach) trzeba było uważać i na wszelki wypadek robić po kilka takich samych kadrów. Ostatecznie kupiłem 17-40L i tu nie mam żadnych zastrzeżeń (poza tym że brakuje czasem tego światła 2.8) . Powyżej ogniskowej 40mm używam stałek 50mm i 85mm. I to jest dla mnie rozwiązanie w miarę optymalne. Reasumując jeżeli nie planujesz robić zdjęć pod presją (ślub lub inne zlecenie) w bardzo nędznych warunkach oświetleniowych to bierz zdecydowanie Sigmę 18-50 f 2.8, ewentualnie Tamrona 17-50 (o ile coś się poprawiło w kwestii ostrzenia z 350d na szerokim kącie). Zdecydowanie odpuść sobie 18-50 f/3,4 w tym wypadku lepiej zostać przy EFS 18-50 (KIT).