Nie mam wiekszego doswiadczenia w fotografii studyjnej ale chcialem sobie pofocic troche w studiu. Ze sprzetem analogowym nie ma najmniejszego problemu podpinam pod eos'a 5 jakikolwiek obiektyw canona i smiga az milo (1/60, 1/45 przy f11, f13 dla ISO 100). Potem wyjalem d10 i z podpietym ef 28-135 is probowalem pstrykac. Efekt byl tragiczny... ciemno jak w d... za przeproszeniem. Probowalem zmieniac ustawienia ale nic za bardzo z tego nie wychodzilo. Potem podpialem slabiutka sigme 28-300 macro i nagle olsnienie, wszystko jak nalezy. Przy czasach jak na analogu wszystko chodzi pieknie. Po pstrykaniu w studio podpialem pod d10 tamka 17-50 i do domu. Dzien pozniej wpadlem znow do studia i od razu zaczalem focic z sigma...i... znow kaszana... ciemno i w ogole. Po zmianie na ef 28-135 to samo, z tamkiem 17-50 to samo... rece mi opadly... Dodam, ze oswietlenie w studio jest pod analoga a blyski lamp wyzwalalem 420ex z przyslonietym niemalze na maxa palnikiem. Poradzicie cos w tej sprawie... zapalilem do focenia w studio ale poki co tylko klodi pod nogi...
Z gory dzieki za jakakolwiek pomoc.
pzdr,