Ja staram się być zawsze jeszcze z kimś. Przeważnie jest to żona. Jak już sobie upatrzę modela, a na 90% jest to bezdomny, więc o zdanie się nie pytam (nie z braku szacunku czy czegoś w tym stylu- chcę, żeby wyszedł naturalnie, to raz, a dwa, często spotykałbym się z brakiem zrozumienia, "jakie zdjęcie, panie kochany, ale o co chodzi?"). Udaję że coś tam żonie tłumaczę z obsługi aparatu. Brzmi beznadziejnie jako przepis, ale zapewniam, że model, jeśli już nas zauważy, bardzo szybko traci nami zainteresowanie i robi swoje- i o to chodzi. Po zrobieniu zdjęcia dalej stoję tam gdzie stałem. Wtedy obiekt mych zainteresowań nabiera pewności, że jednak nie o niego chodzi- a ja już od tego momentu zaczynam korzystać do woli. Zresztą, z 75-300 nie jest to trudne.