Z jednej strony wiadomo, że nie każdemu potrzebny jest profesjonalny monitor. Z drugiej, nie ma się co oszukiwać, że monitor nie ma znaczenia na finalny wygląd fotografii.

Problem leży w dysproporcji. Większość zwyczajnie nie zdaje sobie sprawy z różnic w jakości monitorów, ani z konsekwencji tych różnic. Nie wybierają świadomie, w ogóle nie wybierają. Kupują standardową TN-kę i tyle, myślą, że mają super monitor. Stad potrzeba uświadamiania, z powodu tej dysproporcji. Każdy ma prawo zdecydować, co mu jest potrzebne, ale mało kto decyduje świadomie.

Jestem 100% amatorem i robię zdjęcia głównie do albumu rodzinnego, ale mimo wszystko różnica mojego S1931 nad zwykła TN-ką jest dla mnie bardziej oczywista. niż różnica pomiędzy zdjęciem wykonanym 300D a 500D, czy niektórymi obiektywami.

Ba, nawet jak żona wybierała kolor zaproszeń na ślub, to okazało się, że na jej monitorze wyglądają zupełnie inaczej, niż na S1931 i wpłynęło na jej decyzję. Po realizacji zamówienia, okazało się, ze kolor zaproszeń był bardzo zbliżony do tego oglądanego na S1931, a zdecydowanie inny, od tego oglądanego na typowej TN-ce.

Jak się okazuje, nie trzeba być fotografem, żeby docenić wierność odwzorowania barw. Ale większość nigdy nie miała okazji się o tym przekonać, albo nie skojarzyła faktów i tkwi w przekonaniu, że różnicy nie ma, a każdy monitor jest równie dobry (lub równie tragiczny raczej). Ale skoro widać jak na dłoni różnicę przy zwykłym zamawianiu towaru określonego koloru, to nie ma się co oszukiwać, że tylko super profi fotograf poczuje różnicę. Z tą różnicą, że amatorowi wystarczy taki lepszy monitor za 2- 2,5 tysiąca, nie musi kupować od razu za 10 tysięcy, bo to faktycznie raczej overkill.