Ja piernicze, skoncentrowałem się w tej wypowiedzi na szympansie, a przeoczyłem taki kwiatek... Nie mieszajmy do tej dyskusji Łysenki
A tak swoją drogą - patrzenie na naukę przez pryzmat religii (i vice versa) jest żałosne. Miałem okazję spotkać na swej drodze, co ciekawe, rozsądnych ultrakatolików, którzy z jednej strony byli totalnymi konserwami światopoglądowymi i obyczajowymi, z drugiej - mieli otwarte umysły. Doszli po prostu do wniosku, że za pomocą naukowych metod nie da się udowodnić/zaprzeczyć słuszności jakiejkolwiek teorii religijnej (stąd słowo wiara, wierzą, a nie wiedzą), jak i nie ma podstaw aby przepuszczać fakty naukowe przez pryzmat religii - to zupełnie inne płaszczyzny. Niestety, wśród zdecydowanej większości znanych mi osób wierzących panuje jakoby przekonanie, iż wiara zwalnia ich z potrzeby myślenia (nie piszę z obowiązku myślenia - w końcu nikt do myślenia nie zmusza...)
A miałem już się od tego tematu trzymać z daleka...
[Edit]
A co do ewentualnej ewolucji naszego gatunku - ludzie ewolucji już nie podlegają. W każdym razie - nie w krajach rozwiniętych. Nawet w niedorozwiniętych, jak nasz, proces ten nie przebiega. Ewolucję zabiła medycyna. Ewolucja polega na selekcji, a nie na przystosowaniu. A selekcji już nie podlegamy. Praktycznie każdy człowiek, nie obarczony terminalnymi wadami wrodzonymi lub bezpłodnością jest obecnie w stanie dożyć do wieku reprodukcyjnego, i wydać potomstwo. Jednostki słabe, niegdyś eliminowane naturalnie, mnożą się w najlepsze. Z punktu widzenia populacji to katastrofa, genetyczna jakość naszego gatunku schodzi na psy. I przed medycyną staje z dnia na dzień coraz trudniejsze zadanie - utrzymanie przy życiu z każdym pokoleniem coraz gorzej do tego życia przystosowanych jednostek.