W cywilizowanych krajach kosciol zniknal z pola widzenia
dosc szybko, gdy kraj prosperowal i nie bylo potrzeby modlic
sie o urodzaj (bo jak nie to glod). Patrz Francja np.
W latach 60-tych i na pocztku 70-tych koscioly byly pelna i wladza
kosciola ogromna. Przy kazdej uroczystosci petal sie jakis
w sutannie za De Gaulle'm. W latach 80-tych nagle jakby
ktos ludziom przetrzyl oczy. Koscioly opustoszaly w ciagu doslownie
kilku lat. Okolo 85-tego roku parafianie zwozili sie na jedyna msze
odprawiana dla kilkunastu miasteczek w niedziele, bo ksiezy brak.
Wniosek jest dosc prosty - poki polski przepraszam za wyrazenie
"rzad" i giertycho-rydzykowa mafia bedzie trzymac narod w biedzie,
poty kosciol bedzie mial duze znaczenie. Co za tym idzie wszelkiej
masci oszusci rzucajacy bogiem naokolo by sie nachapac i przy
zlobie siedziec. Czy myslicie nadal, ze im zalezy by narod prosperowal?