Prawda.
Dla mnie 10-cio leptni składak PC w pełni sprawny i lśniący to żadna nowość. Staż pracy w serwisach PC mam zdecydowanie dłuższy niż mój staż zabaw z fotografią i jeśli chodzi o tematy sprzętowe to jestem w pełni świadomy słów, które wypowiadam.
Długowieczność działania elektroniki to nie naklejka na obudowie, która tą elektronikę kryje.
To także dbałość montażu no i dbanie o sprzęt w czasie pracy.
A także sposób, w jaki sprzęt pracuje!
Fakt jednak pozostaje faktem - nowszy sprzęt szybciej się psuje.
Dlaczego?
Zwróćmy uwagę na kilka rzeczy: stopień skomplikowania sprzętu, technologię wykonania, częstotliwości pracy i moc, którą sprzęt pobiera i oddaje w postaci ciepła.
Muszę wyjaśniać?
Nowy sprzęt się po prostu szybciej zużywa.
Sama technologia wykonania, no i ceny sprzętu.
W roku 1996 kupiłem sobie procesor Pentium-75. Pamiętam to jak dziś.
Dałem wtedy za niego ponad 700 pln, licząc to na dzisiejsze pieniądze ( pamiętam ile % mojej wypłaty to było ).
Dziś za te 700 pln kupisz płytę główną i procesor nie 75 MHz, ale 1800 MHz i to jeszcze z Performance Rating 3000 MHz i instrukcjami 64-bit.
Szał macicy.
Do czego dążę?
Do tego, że dzisiaj nikt nie produkuje sprzetu na lata, bo nie opłaca się to.
Trwa maksymalny wyścig zbrojeń między producentami, taki, jakiego jeszcze nie widziałem. Już nie mówię o żyłowaniu "kto da więcej MHz", tylko "kto da więcej jąderek w jednej kostce".
Kiedyś kupowało się komp, to mówiło się na lata - bo komp to było dwie i pół wypłaty, jak nie trzy i pół jak ktoś chciał cal więcej w monitorze. Teraz za jedną wypłatę kupujesz komp o niesamowitych parametrach, a i tak wiesz, że za rok go wymienisz na sprzęt o jeszcze kosmiczniejszych.
Przy czym wymiana to nie będzie zmiana procka, dołożenie pamięci i wymiana karty graficznej - będzie to wymiana wszystkiego, bo podstawka nie taka, bo slot inny, bo złącze do dysku nie pasuje, bo... obudowa nie ma dziurki.
Wymyślony przez Intela Socket-7 utrzymał się z sześć lat, doczekał się tylko jeden modyfikacji ( dual-voltage ) i jednej pochodnej ( AMD Super-7 ).
Lub podobny przykład, Slot-1. Przetrwał cykl życia dwóch pokoleń procesorów, w sumie pięć modeli!
W tej chwili średnia życia podstawki to pół roku. Czasem jeden model tej samej rodziny wymaga już innej podstawki.
Jak tu robić sprzęt na lata?
Nie ma sensu.
Trzeba kupić to co jest teraz, a gdy będzie kasa i potrzeba rozbudowy to... zbudować od nowa, bo rozbudować nie będzie czego.
Sad, but true.
"Markowość markowych" komputerów to też kwestia sporna.
O ile markowość firm typu "Komputronik" czy "Znak" jest dla mnie żadna - w zbyt wielu firmach tego typu pracowałem - o tyle giganci w stylu właśnie Della, Toshiby, Compaqa to już inna półka.
Dlaczego?
Segregacja. Tacy producenci mają osobne umowy z producentami układów i dostają sprzęt z serii, których nie ma w sprzedaży detalicznej.
Możecie mówić, że to mit, ale tak jest.
Dlatego tacy producenci dają i mogą dawać takie a nie inne warunki gwarancji. Co da taka "zwykła polska składarnia PC"? Trzy lata na zestaw. I to jak akurat większość podzespołów będzie miała właśnie 3-letnią gwarancję.
Ale co to ja chciałem?
Na temat chciałem
Więc: jeśli kupić sprzęt to markowy ( ale markowy! a nie żadne "sklep za rogiem" ), albo poskładać sobie samemu/za pomoca kogoś.
W takim wypadku nie kupujemy sprzętu najdroższego, tylko odpowiednio zopiniowany. I tylko taki.
A jeśli już markowy to tylko.... notebook.
Dlaczego?
Kochany... :wink: