MateuszZ. możesz pokazać swoje PF...??
MateuszZ. możesz pokazać swoje PF...??
Witam serdecznie,
Jako ‘nowy forumowicz’ pozwolę sobie zauważyć, że w każdym kraju ceremonie ślubne mają trochę inny przebieg oraz samą długość trwania całej zabawy. Dlatego nie wszystko ‘przekładałbym’ od razu na nasz grunt. Nie miałem okazji obejrzeć omawianych filmów, ale z doświadczenia mogę Wam napisać (w ramach przykładu i z doświadczenia), że w Niemczech ma się o połowę mniej czasu i okazji, aby powstał naprawdę ciekawy materiał ze ślubu. Dlatego w niektórych sytuacjach fotograf może ‘nazbyt’ dyrygować tym wszystkim. Choć tak naprawdę – wszystko zależy od tego, jakie podejście do fotografii ma Para Młoda i jak wiele są w stanie dać z siebie. Na tym polu nasze rodzime śluby wypadają rewelacyjnie, ponieważ są dość mocno rozciągnięte w czasie a same wesela należą do najdłuższych i najhuczniej obchodzonych… Dlatego nie porównywałbym ‘stylu pracy fotografa’, ponieważ na to wszystko składają się czynniki, których my w Polsce i z racji naszych obyczajów – po prostu nie znamy…
W UK, czesto zdjecia sa robione innego dnia (wylaczajac wedding party). O kwotach jakie sie tutaj placi nie wspomne. Jest wielu fotografow, lecz wielu z nich to zwyczajni "rzemieslnicy" (w polskim tego slowa znaczeniu (tak do okolo 90-tych lat zwyklo sie mowic na tych ktorzy cos robia bez "duszy")).
radvenom.com pisze wyzej o czasie (a wlasciwie jego braku) w dniu slubu, niewielu z Was (mieszkajacych w polsce) mialo okazje bycia np. na party, czyli przyjeciu weselnym w innych krajach. Sam nie wiem jak jest w niemczech, ale tutaj (UK), party trwa 4 do 5,5h. Wiec jesli fotograf nie bedzie sie staral byc kreatywny, to moze zapomniec o klientach. Jako ciekawostke dodam, ze jesli chcesz sie napic alkoholu, to sobie musisz sam kupic, jedzenia nie jest za wiele, a mlodzi licza kase bez skrepowania na sali (wyciagajac wczesniej z kopert) przy gosciach.
Ja robilem (przysluga za darmo) na takim party zdjecia i wiecej bym sie nie pisal na to (brak kreatywnosci?).
Jester Piszesz, ze wyrzucilbys takiego fotografa po kilkunastu minutach, ciekawe, czy napisales to z zazdrosci, czy moze po prostu jestes mlody (jeszcze kawaler, a to by tlumaczylo Cie, ze nie wiesz po co zdjecia w takim dniu sie robi)? Wyobraz sobie dwie sytuacje:
1. Fotograf nr.1 robi zdjecia "po Twojemu" czyli (domyslam sie) technicznie bez zarzutu, ale nie wykracza poza ramy...
2. Fotograf nr.2 robi zdjecia jak wspomniany Yerwant...
Mija 20-scia pare lat (lub wiecej)... Para ktorej robil fotograf nr.1 widzi te same zdjecia, ktore widzialy po odbiorze odbitek.
Para ktorej robil zdjecia fotograf nr. 2 otwiera album i... czuje sie tak ogladajac te zdjecia, jak sie czuli sie wtedy kiedy brali slub.
I nie pisz prosze, ze taki fotograf psuje "zabawe" na przyjeciu. Kazda mloda para chce miec jak najlepsza pamiatke z tego dnia, poza tym jesli chodzi o wspomnianego Yerwanta, to chyba nie zauwazyles, ze wszyscy sie przy tym niezle bawili! Poza tym wystarczylo popatrzec na te zdjecia, a one mowia wszystko!
Moja konkluzja co do filmu z Yerwantem:
1. W filmie z udzialem Yerwanta, zdjecia nie sa robione na przyjeciu!
2. Zdjecia nie sa robione w trakcie ceremonii (tylko tuz przed i tuz po, pod Kosciolem), a nastepnie (prawie na "polski sposob") ida "w plener".
3. Sam Yerwant mowi, ze jego fotografia jest jak glamour, co wyjasnia sprawe kreatywnosci w trakcie jego pracy.
4. Nie wiem, czy zdajecie sobie sprawe ile taka sesja kosztuje... Ceny zaczynaja sie od kilkunastu tysiecy (funtow, nie zlotowek). Za (bez obrazy dla rzemieslnikow) "normalnego fotografa" nikt tyle nie da. Dlaczego? Sami sobie odpowiedzcie.
Ostatnio edytowane przez Kreon ; 17-09-2007 o 13:34
Canon DSLR i "L"ki
Kreon: Sama prawda. W Niemczech jest podobnie lub jeszcze skromniej. Szczególnie, kiedy mówimy o ceremonii ślubnej prawdziwych Niemców a nie Polaków mieszkających na terenie Niemiec. Przypuszczam, że realia ślubów w DE i UK są podobne. Nasze rodzime śluby/wesela trwają 2-3x dłużej i są 10x weselsze i szalone. (W pozytywnym tego słowa znaczeniu.)
Fotografia ślubna w Polsce ma się całkiem dobrze i nie wydaje mi się, abyśmy musieli się wstydzić czegokolwiek, ale system pracy mamy bardzo odmienny… Polski klient nie przywykł do tego, że fotograf ślubny to zespół dwóch-trzech osób + 40 kg sprzętu fotograficznego/oświetleniowego. (Piszę na moim przykładzie). Wśród naszych klientów pokutuje opinia, że fotografia ślubna to „Pan Zenek”, który skacze sobie na weselu i ‘pstryka zdjęcia’. Po części jest to prawda, ale… Mogę śmiało napisać, że co niektórzy fotografowie z zachodu działają często w zespołach i pracują pod presją czasu, o jakiej nasi amatorzy/zawodowcy nie mają pojęcia.
Pracowałem już tu i tam i śmiało mogę stwierdzić, że niejeden fotograf (z Polski) pogubiłby się w tamtych realiach. I dlatego napisałem, aby nie opiniować sposobu pracy zagranicznych fotografów, ponieważ panują tam dość odmienne realia, zwyczaje i tempo pracy. Na myśli mam oczywiście zawodowców...
Jest dokładnie odwrotnie: nie jestem kawalerem i mam cztery dychy na karku. I właśnie dlatego jestem zupełnie pewien, że fotograf wyleciałby za to, że podporządkowuje wrzaskami imprezę swoim fotkom. Na MOIM ślubie (podkreślam: na uroczystości ślubnej, nie na sesji zdjęciowej tydzień później w drugim końcu kraju) ma ją REJESTROWAĆ, nie REŻYSEROWAĆ. To duża różnica. Nie słyszę go, nie widzę - i dostaję po paru dniach ********y album z zarejestrowanymi sytuacjami, o których nawet nie wiedziałem, że miały miejsce. Da się tak. Czapka z głowy, płacę bez gadania.
Nie rozumiem... Ty widzisz TYLKO takie dwa rodzaje fotografów? Przecież na tym filmie jest pięciu gości, każdy robi zdjęcia inaczej, a gdybyś ich zdjęcia wymieszał - miałbyś problem z dopasowaniem kto robił które... Zdjęcia nie dzielą się na dobre technicznie i "dobre technicznie z odrobiną szaleństwa". Jest jeszcze ogromne "pomiędzy"Wyobraz sobie dwie sytuacje:
1. Fotograf nr.1 robi zdjecia "po Twojemu" czyli (domyslam sie) technicznie bez zarzutu, ale nie wykracza poza ramy...
2. Fotograf nr.2 robi zdjecia jak wspomniany Yerwant...
...poganiani przez krzykacza z teleobiektywem? Wyobrażam sobie: "zdjęcia mamy piękne, ale sam ślub - makabra, pół rodziny się do nas do dzisiaj przez tego fotografa nie odzywa..."Mija 20-scia pare lat (lub wiecej)... Para ktorej robil fotograf nr.1 widzi te same zdjecia, ktore widzialy po odbiorze odbitek.
Para ktorej robil zdjecia fotograf nr. 2 otwiera album i... czuje sie tak ogladajac te zdjecia, jak sie czuli sie wtedy kiedy brali slub.
Nie wiem, jak inni, ja zwyczajnie NIE DAŁBYM SIĘ POGANIAĆ. A zdjęcia pana młodego z welonem na łbie po 20 latach sprawią, że jego dzieci widząc je - pukną się w czoło.
No mam nadzieję, że mówią. Mówią to, co wyreżyserował fotograf. I żeby nie było wątpliwości: jeżeli młodzi to akceptują - to super. JA nie chcę, żeby MÓJ ślub był wyreżyserowany przez fotografa. Mogę nie chcieć? Da się taką ceremonię, która toczy się "po swojemu" sfotografować w niebanalny i niesztampowy sposób? Da się. Super, że można wybierać. Ja wybieram fotografa, którego nie widzę, a nie kaprala.I nie pisz prosze, ze taki fotograf psuje "zabawe" na przyjeciu. Kazda mloda para chce miec jak najlepsza pamiatke z tego dnia, poza tym jesli chodzi o wspomnianego Yerwanta, to chyba nie zauwazyles, ze wszyscy sie przy tym niezle bawili! Poza tym wystarczylo popatrzec na te zdjecia, a one mowia wszystko!
Bo nikt normalny by się nie zgodził na taki styl pracy podczas ceremonii ślubnej. Rozumiem, że w kościele fotografował inny fotografMoja konkluzja co do filmu z Yerwantem:
1. W filmie z udzialem Yerwanta, zdjecia nie sa robione na przyjeciu!
2. Zdjecia nie sa robione w trakcie ceremonii (tylko tuz przed i tuz po, pod Kosciolem), a nastepnie (prawie na "polski sposob") ida "w plener".![]()
A "normalny" to taki, co nie wrzeszczy i nie ustawia? Jak Ascough? No sorry, ale podejrzewam, że obaj są z tej samej półki cenowej.3. Sam Yerwant mowi, ze jego fotografia jest jak glamour, co wyjasnia sprawe kreatywnosci w trakcie jego pracy.
4. Nie wiem, czy zdajecie sobie sprawe ile taka sesja kosztuje... Ceny zaczynaja sie od kilkunastu tysiecy (funtow, nie zlotowek). Za (bez obrazy dla rzemieslnikow) "normalnego fotografa" nikt tyle nie da. Dlaczego? Sami sobie odpowiedzcie.
J
Oj zgadza sie. Pare dni temu, zadzwonila do mnie Emma (to na jej przyjeciu, robilem te zdjecia) z zapytaniem, czy mopze dac pewnej greczynce z Londynu moj nr. tel, bo chcialaby ze mna pogadac... Oczywiscie pare minut pozniej zadzwonila do mnie ta kobieta, i (krotko mowiac) powiedziala, ze zachwycona jest zdjeciami robionymi przeze mnie i... ogladala wiele galerii polskich fotografow slubnych i ze tez chcialaby miec takie (z rozmowy wyszlo na jaw, ze maja byc rowniez zdjecia bardziej... odwazne). Powiedzialem, ze sie zastanowie. Po paru dniach (i obliczeniach jakby to zrobic, zeby ja nie ogolocic, oraz, zeby wziac paru asystentow (i im tez dac zarobic) powiedzialem jej kwote (i wierzcie, ze nie mala), a ona na to, ze myslala o parokrotnie wiekszej kwocie i ze jeszcze fundnie mi i mojej kobiecie pare dni w hotelu. Jestem umowiony na spotkanie po przylocie z Holandii na spotkanie z nia i jej przyszlym. A treme mam, jak... jasna cholera
P.s. A moze sie tym na powaznie zajac (fotografia slubna)? Public Liability Insurance mam (jakby cos), ktore tutaj jest niezbedne do tego, kasa jest z tego tutaj duza, wiec... moze, moze...
Canon DSLR i "L"ki
Jester: Masz w 99% rację. A ponieważ nasz polski ślub jest wymarzonym miejscem do tworzenia fotografii ślubnej bez specjalnej presji czasu – masz prawo domagać się fotografa (ów), który pracują dyskretnie i w żadnym wypadku nie rzucają się w oczy. W Polsce ślub/wesele to wydarzenie bardzo rodzinne. I warto dodać, że również bardzo prawdziwe. U nas dzieje się naprawdę dużo i wystarczy chcieć/być przy tym wszystkim i robiąc sobie nawet małe przerwy – zdążysz zrobić wszystko. Niestety – nie wszędzie tak jest i wierz mi, że same wymagania Młodych Par są odmienne od naszych… Tam ślub/wesele nie ma w sobie tylu wydarzeń i radości, co po naszej wschodniej stronie…
Jester Czytaj ze zrozumieniem. Moj post dotyczyl tylko i wylacznie Yerwanta! Zacytuje sam siebie:
1. W filmie z udzialem Yerwanta, zdjecia nie sa robione na przyjeciu!
2. Zdjecia nie sa robione w trakcie ceremonii (tylko tuz przed i tuz po, pod Kosciolem), a nastepnie (prawie na "polski sposob") ida "w plener".
3. Sam Yerwant mowi, ze jego fotografia jest jak glamour, co wyjasnia sprawe kreatywnosci w trakcie jego pracy.
4. Nie wiem, czy zdajecie sobie sprawe ile taka sesja kosztuje... Ceny zaczynaja sie od kilkunastu tysiecy (funtow, nie zlotowek). Za (bez obrazy dla rzemieslnikow) "normalnego fotografa" nikt tyle nie da. Dlaczego? Sami sobie odpowiedzcie.
Ad 4. Widzisz, Yerwant (z fotografow wystepujacych w filmach o ktorych Wy pisaliscie) jest na topie, potem dlugo dlugo nic, a potem na pustyni Gobi ida pieszo bez sandalow, ci z innych filmow...
I jeszcze raz przeczytaj to, co napisalem w moim 1-szym poscie (w tym watku) i przeczytaj post radvenom.com (bo albo nie chcialo Ci sie przeczytac, albo przeczytac i zrozumiec (bez obrazy)), ale:
Na co odpowiadasz:@jester - a nie przyszlo Ci na mysl, ze mlodzi swiadomie decyduja sie na takiego fotografa, jak Yerwant?
Czy ty na pewno wiesz o kim piszesz? Bo wydaje mi sie, ze piszesz o Bussingu, a nie Yerwancie...
Ostatnio edytowane przez Kreon ; 17-09-2007 o 14:56
Canon DSLR i "L"ki