A dziwi Cię to? Przecież bank, który kredytuje te "raty 0%" musi na czymś zarobić. I zarabia - dostaje odpowiednią prowizję od sklepu. Na którą to prowizję składają się klienci, gdyż kupują towar nieco drożej - akurat tyle, żeby bank swoje zarobił a sklep do interesu nie dołożył (w porównaniu z takim, który sprzedaje taniej, ale bez owych magicznych rat). Chcesz, czy nie chcesz, drogi nabywco - zawsze jesteś trochę golony ;-) Taka zresztą nasza rola w tym całym przedstawieniu. Za wszystko trzeba płacić. Taki lajf, jak mawia młodzież ;-)