znaczy sie: 2 minuty w te a we wte mnie nie bolia tam gdzie czas ma znaczenie (np. wschod slonca) to generalnie wiem gdzie to slonce sie pojawi. i generalnie raczej nie zdarzaja mu sie odstepstwa od oczekiwanej trajektorii
inna kwestia, ze mam wyrobiony w sobie nawyk nie spieszenia sie ze zdjeciami landszaftowymi. do tego stopnia, ze sam siebie zwalniam i wymuszam analizowanie tego co, jak i dlaczego chce sfotografowac. a jesli sie poswieca dodatkowa minute na pomyslenie, to te nawet kilkdziesiat sekund na korekte statywu nie zmieniaja wiele w samej pracy. za to w rezultatach koncowych owszem
jak mawiala moja matematyca z liceum: pospiech jest wskazany przy lapaniu pchel![]()