Cytat Zamieszczone przez Jac Zobacz posta
ja mam na mysli moich znajomych, pilota, architekta, wlasciciela sklepu internetowego, wlasciciela sklepow z elektronika, paru ziomali z zoliborza itd... wszyscy sabie swiertnie tutaj radza - nie kwekaja jak jest zle tylko robia swoje i super na tym wychodza...
Trzeba wziąć też pod uwagę, że żyjesz Jac (i Twoi znajomi) w stolicy a w stolicy z pracą jest, zdaje się, o wiele lepiej w porównaniu do reszty kraju. No może z wyjątkiem paru większych innych miast. Tego nie wiem.
W W-wie jestem w sumie od roku. Ze znalezeniem pracy miałem farta - po 8 miesiącach. W branży filmowo-telewizyjnej to szanse są jedynie w W-wie. Tutaj się najwięcej dzieje. Trochę może w Łodzi, ew. Katowice. Wysyłałem CV po wszystkich filmowo-telewizyjnych firmach w stolicy. Dwa odzewy były. Negatywne W gazecie (np. wyborcza) nie warto szukać takich ogłoszeń - bo nie ma To specyficzny rynek. Tutaj się pracę znajduje przez znajomości albo jak się ma wybitną teczkę prac do przedłożenia. Nie biorę już pod uwagi tego, że w PL rynek filmowo telewizyjny się nie rozwija. No może telewizyjny trochę tak, ale filmowy to w ogóle. Wiadomo, że mogłem iść robić do jakiegoś Mc'a albo innego Kejefseja, żeby cokolwiek robić.
Szkoły filmowe i pseudofilmowe co istnieją w stolicy czy też w PL - to o kant **** roztrzaść. Liczy się ino szkoła w Łodzi. Katowice ponoć na psy zeszły w ostatnich latach. Do Łodzi wiadomo kto się dostaje. Niewielki procent to ludzie którzy naprawdę mają talent. A te wszstkie pseudo szkoły to nastawione są na zdzieranie kasy i oferowanie minimum w zamian. Nie mówiąc już o braku wykwalifikowanej kadry wykładowczej. Mój wykładowca z fotografii filmowej to zazwyczaj zaczyna jakiś temat i ZAWSZE kończy go na jakiś zasranych opowieściach ze swojego życia. Że był tu i tam, że kradł, że pił itd. Czasem pokaże jakieś gnioty studentów, które zbiera na przestrzeni lat spędzonych na wykładaniu w szkole. Zawsze pokazuje te same - bo innych nie ma.

Odnośnie pracy...
Pracuję i gdyby szefo się wyrabiał z wyplatami to na nic bym nie mógł narzekać. Praca mi się podoba, i ludzie z którymi pracuję też. Szef też nie jest najgorszy - lubię go. Ale wyobraź sobie, że wypłatę dostaję w ratach po 200/300zł z miesięcznym lub dłuższym opóźnieniem. Krew zalewa. Nic nie mogę zrobić. Już stwierdziłem, że pierd*lę ten stan rzeczy (odnośnie wypłaty) i pracuję sobie dalej no bo mi się podoba. Szef ciągle marudzi, że kasa mu nie spływa i nie ma z czego wypłacać. Ino, że ja też muszę płacić za mieszkanie/żarcie no i niedługo znowu szkoła się zacznie czyli 350zł/miesięcznie do zapłaty.


Cytat Zamieszczone przez kami74 Zobacz posta
Patriotyzm to fajna rzecz, ale życie ma sie tylko jedno.
Dokładnie! Życie jest zbyt krótkie. Trzeba spróbować różnych rzeczy. Nie można się ograniczać. Trzeba starać się spełniać marzenia.
O wyjeździe myślę, od ostatniej kalsy podstawówki. W tydzień po Technikum byłem już 'abroad'. Ale wróciłem, mimo, że dobrze sobie radziłem.
Wróciłem do kobiety bo szkoda było, żeby ona rezygnowała z dwóch lat rozpoczętego licencjatu, a przy okazji sam robię jakieś tam policealne sprawy. Jak wszystko pójdzie z naszymi zamierzeniami (i dalej będę z tą kobietą - bo nie jestem 'romatykiem' i raczej twardo stąpam po ziemii - wiadomo, może być różnie. Nikt nie powiedział, że będzie super z biegiem czasu - tymbardziej, że teraz mieszkamy razem. Póki co jest b.dobrze) to wyjedziemy razem. Taki jest plan. Aż w końcu znajdziemy własne miejsce...

PS. W Warszawie ofert pracy jest dużo - nie ma co ukrywać. Moja kobieta akurat szuka aktywnie pracy - więc wiem. Ale jest też duża konkurencja tzn o wiele więcej ludzi się zgłasza na daną ofertę. Jest już tutaj od początku lipca, ma za sobą jakieś 50 rozmów i narazie nici.
Zauważyła też, że odpowiedzi ma na oferty jedynie np. z Wyborczej. Że, np. z ofert zamieszczanych w serwisach inetowych prawie w ogóle, albo w ogóle. A doświadczenie i wykształcenie jak na swój wiek ma IMHO bardzo dobre.

Może Jac mógłbym podesłać Ci jej CV do rozesłania po swoich znajomych? Pytam na poważnie - bez żadnych podtekstów i przedrzeźnień.

Dodam, że ostatnio miała fajnie zapowiadającą się ofertę w Bristolu.
Przez telefon wszystko fajnie. 1500-1700 na rękę. Praca od pon-pią. Przy jakiś rozliczeniach, w księgowości itd.
Tyle, że jak przyszła to się dowiedziała, że trzeba zaczynac od pokojówki żeby ew. kiedyś jak się zwolni etat gdzieś wyżej wskoczyć.
Pokojówka w Bristolu zarabia 6zł od pokoju. W ciągu 'szychty' trzeba obrobić 14 pokojów bo to jest norma. Jak się nie wyrobi to po godzinach się zostaje. Praca na umowę zlecenie. Przy wyrobieniu normy ma się po odliczeniu podatków jakieś 1300zł na rękę. Ale żeby te 14 pokoi za dniówkę obrobić to trzeba nieźle zapie*dalać. Przekonała się - bo była jeden dzień na próbie. Więcej kazałem jej tam nie chodzić.
W sumie to narazie się nie obawiam i nie ma ciśnienia (jakieś oszczędności jeszcze mam) - wiem, że znajdzie fajną pracę, ale na to trzeba czasu. Dodam jeszcze na koniec, że w moim przypadku znajomości zawiodły
Jak ja przyjechałem do W-wy to miałem ino dwóch znajomych - którzy pomogli mi z mieszkaniem. Z pracą nie, bo niestety nie ta działka. Ale mówię o pracy dla mojej lubej.
Po tych 8'miu czy 9'ciu miesiącach już tu kogoś znałem i niby coś mieli pomóc. Mieli.
Dlatego, tak do końca nie jestem przekonany, że znajomości coś pomagają. Na pewno jest dużo takich przypadków - ale jak się okazuje nie zawsze albo nie te znajomości...


To tyle refleksji...