Tez calkiem sporo razy slyszalem/czytalem ze najbardziej znani fotografowie, szczegolnie ci robiacy na kliszy - bardzo czesto robia wielokrotne ekspozycje, bracketingi, dublety itp i potem maja jedno-dwa zdjecia na rolke 36 udane .
Mi zazwyczaj wychodzi 10% "nie ma sie do czego przyczepic" i ok 30% "zostawie, moze cos z tego wylezie" gdy robie tez ujecia zapasowe czy "seriami, seriami" .
Tak wiec wg mnie nie jest zle - to tylko chwilowe kryzysy, mnie tez czasem lapia ale potem humorek poprawia sie po serii bardziej udanych zdjec w troche lepszych warunkach/lepszy dzien czy wiecej szczescia .