To może ja dorzucę od siebie, co mnie rozwaliło w "nowym" canonie. Jeśli dobrze przyglądaliście się Alfie, to musicie przyznać, że w tym segmencie Canon czuje oddech konkurencji na plecach. Ale udaje, że nic się nie stało. EOS 400D nie przedstawia sobą żadnej, ale to absolutnie żadnej innowacji. Weźmy choćby te zagadnienia:
1) Wiele naczytałem się o ergonommi Minolty ale śmiałem się z tego, dopóki nie kupiłem 20D. :-) Powiedzmy szczerze - w porównaniu z KM, jej wielką ilością klawiszy i prosto dostępnymi funkcjami, menu Canona wydaje się żartem. Szybciej i prościej obsługiwało się chyba komputery na karty perforowane. Mogliby się przynajmniej pokusić o porządne, tematyczne menu z pogrupowanymi opcjami, zamiast wciskać wszystko w sekcję C.Fn. W tej chwili wygląda to tak, jakby development interfejsu Canona zamrożono, a wszelkie nowe funkcje, wrzucano do jednego wora, od sasa, do lasa, właśnie w nieszczęsne menu C.Fn.
2) Stabilizacja matrycy - Canon może udowodniać, że ziemia jest płaska, co nie zmienia faktu, że konkurencja stosuje stabilizację z sukcesem. Używam szkieł M42 i bardzo bym się cieszył, gdybym w Jupiterze miał stabilizację...
3) Polityka marketingowa polegająca na odcięciu oczywistych i dostępnych u konkurencji funkcji (spot, a w tym wątku wymieniano inne).
Podsumowując - co nowego w EOSie 400, czym zakasuje konkurencję? Odpowiedź - niczym. Jeśli miałbym zastanawiać się nad kupnem 400D i Alfy, wybór byłby, niestety, oczywisty...