Cytat Zamieszczone przez maku
...Jeżdżę bo muszę ale najlepiej mi jak nie muszę i mogę sobie do roboty pojechać rowerem (wiem w hameryce to by nie wypadało) i nie muszę ruszać tej kupy złumu (nawet jak by to było najnowsze BMW, mercedes czy inne badziewie to nazwałbym to tak samo ? to tylko środek transportu).
W ramach następnego eksperymentu proponuję ci urlop w np. w Paryżu, kilka rundek dookoła łuku trymfalnego, parkowanie w europejskim mieście i tak powłóczyć się trochę po Europie. Tu jest jednak trochę inaczej niż w stanach. ...
Hm, jak to sie mozna latwo pomylic, sadzac po pozorach :-)
Po pierwsze w "hameryce" nic nie wypada. Kazdy robi, co chce
i na nikogo sie nie oglada. Jak chcesz chodzic do pracy na szczudlach -
prosze bardzo, jesli to sprawia, ze jestes szczesliwy i nikomu przy
okazji nie robisz krzywdy...
Po drugie zeszle wakacje spedzilem w Europie jezdzac malym samochodem
bardzo duzo i mialem super frajde. Przejechalem np. sam z Paryza
na Plw Amalfi w dwa dni przy oberwaniu chmury. Bylo ekstra!
Jezdzilem po Amalfi, Rzymie, Paryzu i musze cie naprawde rozczarowac,
ale mialem fun non-stop!
Samochod to moja pasja. I nie mowie tu o jezdzeniu po LA.
Wyjazd na droge prowadzaca do mojego drugiego domu - stacji
zimowej w Sierra po prostu automatycznie kladzie usmiech na
mojej twarzy. I nie tylko dlatego, ze jade na snowboard :-)
Jade w nocy droga miedzy Dolina Smierci a Sierra Nevada, gwiazdy
klada sie praktycznie na ziemi, przestrzen wolnosc i...
radar detector ;-) Uwielbiam prowadzic samochod.
Daje nie tylko poczucie wolnosci, ale rowniez prawdziwa wolnosc
w np. zwiedzaniu nowych miejsc na wakacjach.
Jak wy, ktorzy nie jezdzicie poruszacie sie na wakacjach?
Bez samochodu nie moglibyscie zobaczyc nic nie tylko w Stanach,
ale takze na Huahine czy Tahiti, nie mowiac juz o np Toskani.

Takze nie wszyscy traktuja samochod jako koniecznosc...