To normalne że do miasta, gdzie można zarobić, gdzie jest największa kasa w kraju na km2 przyjeżdżają także lumpy, dziwki, bandziory a nie tylko ludzie szukający uczciwej roboty. A im kto z mniejszej "dziury" tym szybciej chce być warszawiakiem (np.panienka z pracy mojej dziewczyny, pochodziąca ze wsi Kostomłoty (z całym szacunkiem) już miesiąc po przyjęciu jej do roboty w hotelu: "bo ja tu w Warszawie", "jestem z Warszawy", nikomu nie przyznała się skąd jest , dopiero widać było w papierach, teraz szuka sobie męża na stanowisku w Warszawie), zauważyłem też, że wielu przyjezdnych jest o wiele bardziej bezwzględnych w robieniu kariery od ziomali warszawskich.
Oni często robią "złą prasę", bo nawyki zostają wyniesione z domu.
Ja na wyjazdach nie przyznaję się raczej skąd jestem (albo mówię, że z Woli).
Pozdrawiam mieszkańców pięknych polskich miast i miasteczek (czyli nie warszawiaków).