jak już założyłem ten wątek "muflonowymi dłoniami" no to kontynuuje:
moja Mama była kiedyś celniczką.
jeździła przez granicę PL-SK w pociągach.
jeden raz opowiadała jak jedna Pani chciała przejechać
z pieskiem na Węgry ale nie miała dla pieska żadnych papierów etc.
no i to nawet nie to że Mama chciała czy nie ją puścić tylko o to że ta kobieta musiała mieć paszport dla psa.
no i Mama tłuamczy tej Pani że musi mieć paszport dla psa i badania etc.
na co ta pani do mojej Mamy taki tekst:"Ale ja jestem z Warszawy"
