Witam,
Mam pytanie do Szanownych Państwa.![]()
Wielu z Was robi zdjęcia okolicznościowe (śluby, wesela, komunie, pogrzeby, itd). ;-)
W związku z powyższym, chciałbym od Was usłyszeć jak waszym zdaniem powinienem się zachować w sytuacji poniżej opisanej i czy zachowanie jakiego byłem świadkiem jest normą, czy tylko nieszczęsliwym wypadkiem?
Ale po kolei![]()
Ostatnim czasem, przyjaciel poprosił mnie, żebym mu zrobił zdjęcia ze ślubu. OK. nie pierwszyzna, parę razy już miałem przyjemność focić takie imprezy.
Parę dni przed ślubem poszedłem do księdza, porozmawiałem, powiedziałem, że nie jestem zawodowym fotografem (nie mam kwitka z Kurii itp.:sad: ) i robię zdjęcia na prośbę kolegi. Czy nie będzie miał nic przeciwko temu, że pokręcę mu się trochę po kościele?
Księżulo mówi nie ma sprawy byle bym mu „w pracy” nie przeszkadzał.
W dniu ślubu poszedłem jeszcze raz do proboszcza, przypomniałem się i do roboty.
No i tu zaczęły się schody.
Otóż, w tejże parafii, jakoby na etacie fotografa „pracował” jakiś człowiek.
Patrzę stoi gościu puszka (350-tka, chyba 420, obiektyw 24-105), myślę dobra niech sobie robi te zdjęcia, może uda mu się coś fajnego zrobić i kumpel weźmie też od niego, co mi tam… ja to i tak robię gratis, niech facet ma z czego żyć.
Jakoś tak od samego początku „koleś” robił wszystko, żeby mi utrudniać robotę, a to niechcący wchodził w kadr, a to „walił” mi fleszem prosto w obiektyw, jakieś popchnięcia (zapewne zupełnie niechcący:rolleyes: ) itd., itp., etc.
Kuriozum było kiedy podczas przysięgi stanął 30 cm przede mną – nieździerżyłem i w sposób dość bezpośredni poprosiłem go żeby spire... z kadru – a ten baran stoi jak słup nawet nie drgnie. Cóż, myślę sobie burak i tyle, stanąłem z boku dokończyłem zdjęcia. Usiadłem, bo akurat nie było nic ciekawego do roboty i rozglądam się – widzę „koleś” znika w zakrystii, myślę mam z głowy, hurra!!!
I tu mistrzostwo świata![]()
![]()
W pewnej chwili podchodzi do mnie kościelny i informuje mnie bardzo teatralnym szeptem (słychać go było nawet na chórze), że już nie mogę robić zdjęć bo przeszkadzam księdzu….. !???? No po prostu zbaraniałem na maxa.
Na szczęście było już praktycznie po ceremonii i zostało mi w zasadzie tylko „wyjście” młodych z kościoła, więc pomimo zakazu dokończyłem robienie zdjęć. Tym bardziej, że jakoś nie widziałem, aby ksiądz protestował, no chyba, że porozumiewa się z kościelnym telepatycznie……
Co sądzicie o zachowaniu „pana fotografa” czy jest to norma, czy może tylko mnie trafił się taki „egzemplarz”??? Czy może też mieliście tego typu zdarzenia? Interesuje mnie to, bo za 2 tygodnie mam zrobić kolejne zdjęcia na ślubie innego kolegi, któremu spodobały się zdjęcia zrobione w tą feralną sobotę (może zmienię zawód).
PS
Pod kościołem (robiliśmy zdjęcie grupowe) też się skubaniec wepchnął, ale tam już koledzy pana młodego w bardzo, zapewniam, kulturalny sposób poprosili go żeby nie przeszkadzał i s…., sobie już poszedł?