Cytat Zamieszczone przez APP Zobacz posta
To chyba najświeższy wątek o T 17-50 f2,8, więc w kontekście skuteczności AF mam pytanie do posiadaczy, lub tych którzy przynamniej macali (cieszę się widząc, że kilka takich osób już tu mamy). Pytanie dotyczy "kultury pracy" pierścienia ostrości - na potozone chwalą, na optycznych też, ale wolę jeszcze zapytać o osobiste, nawet te bardziej subiektywne oceny użytkowników na tle kit'a (C 18-55). Jak jest w kicie wszyscy chyba wiedzą, kręci mordką, trudno mówić o jakimś tłumieniu, jest za to spora bezwładność na początku ruchu, luzy, brak precyzji/stabilności ruchu, w efekcie trzeba się ostro nakręcić żeby złapać ten własciwy punkt, bo podjechanie pomalutku od jednej strony, zwłaszcza jeśli poprawka ma być mała wymaga zegramistrzowskiej finezji (ech.. mam w domu Zorki 4... tam niby trzeba się trochę nakręcić ale za to czuje się pełną kontrolę i tego bardzo mi brakuje).
Ponieważ, jak już ustaliliśmy, AF 350D z Tamronem zbytnio się nie lubią, to czy Tamron chociaż w tym względzie (kultura pracy pierścienia) nadrabia na tyle, żeby przy niewielkim przecież wizjerze 350D móc mówić o jako takiej precyzji? Martwi mnie trochę ten duży skok pierścienia (na photozone podają pełen zakres przy obrocie rzędu 45 stopni - IMHO w takim wypadku własnie pierśień ostrości musi być BARDZO kulturalny żeby ostrzenie manualne w ogóle miało sens - w kicie jest przez to beznadziejnie, a jak w w/w Tamronie?).
Ciezko porownac kita z tym Tamronem, gdyz jest to jak niebo a ziemia Kit ma straszne luzy, ze wydaje sie, ze byle podmuch wiatru moze nam przekrecic pierscien Lecz niestety sama precyzja ostrzenia az takiego komfortu nie daje przy tej jakosci wizjerze (chyba w 350D jest podobny jak w 300D). Probowalem przed chwila samemu na oko ustawic ostrosc i porownalem z automatyka. Zdecydowanym zwyciezca okazala sie automatyka...