Swoją zabawę z fotografią rozpocząłem Practicą odziedziczoną po ojcu (aparat ma około 30 kilka lat i nada jest sprawny). Po ślubie okazało się że moje żona też ma takową. Czyli są już dwie. Sześc late temu porzyszła kolej na EOS 33. Potem używana 500N do zdjęć w bardziej ekstremalnych warunkach (wołek roboczy). Obniżenie cen cyfry w ostatnich latach spowodował, że wreszcie kupiłem kompakt cyfrowy G5. Zgadzam się, że G5 ma tragiczny AF. Zabawa w zdjęcia makro przy użyciu soczewek lub konwerterów stwarza nie lada problemy. Zanim złapiesz ostrość ... po robalu zostaje huśtająca się trawa. Brrr... bardzo frustrujące zajęcie.
Nigdy nie uważałem się za "onanistę sprzętowego". Kolejne nabytki są starannie przemyślane i uwzględniają moje możliwości finansowe.
Lustrzanka analogowa w stosunku do cyfry zawsze będzie się miała tak jak winyl do CD, choćby nawet w postaci SACD czy innych wymyślnych metod poprawy jakości. Cyfra była, jest i będzie zawsze obarczona ograniczeniami wynikającymi z zapisu dwójkowego. Zgodzą się także, że przy odrobinie wprawy, a przede wszystkim chęci nawet G5 robi bardzo dobre zdjęcia. Jednak brakuje mi w nim przysłowiowego "zooma" gdyż ogniskowa nie należy do najdłuższych. Brakuje mu także szybkości ostrzenia charakterystycznej dla lustrzanek. O innych parametrach nie wspominając (jak niezbyt pełna współpraca z lampą 420EX).
Obecnie przymierzam się do nabycia EOS 10D. Dlaczego nie 350D ? To proste bawiłem się 350D i 300D i uznałem, że łatwiej będzie mi przesiąść się z EOS 33 na 10D. EOS 350D wygląda i sprawuje sięjak zabawka. Z wszystkich aparatów będę nadal korzystał.
G5 - makrofotografia dopóki nie uzbieram funduszy na porządny obiektyw makro EF do 10D; zawsze noszony przy sobie z uwagi na wymiary.
EOS 33 - reporterka, zakładam 36 klatek i strzelam poklatkowo 36 zdjęć, zdjęcia na negatywach i pozytywach bez ograniczeń typowych dla techniki cyfrowej
10D - wszystkie powyższe oraz wiele innych zastosowań; z uwagi na ograniczenia bufora ograniczone wykorzystanie do zdjęć w serii; brak konieczności kupowania i wywoływania negatywów.
Aha miałem jeszcze Nikona Coolpix 2000 (moja pierwsza cyfra .... z biedronki. Matryca tylko 2Mpix ale za to makro REWELACYJNE. Nawet z ostrzeniem nie miał takich problemów jak g5.
Trudno jest zdecydować jednoznacznie co jest lepsze: analog czy cyfra, lustrzanka czy kompakt. Dla mnie zawsze będą to dyskusje w stylu: "o wyższości świąt Bożego Narodzenia nad świętami Wielkiej Nocy".
Liczy się przede wszystkim przyjemność robienia zdjęć. A aparat to tylko narzędzie.
PS: nie jestem "onanistą sprzetowym" gdyż moja żona też ma lekkiego hopla na punkcie fotografii i ilość aparatów musi być taka, by zabezpieczyć nasze potrzeby w tej materii. Dość ciekawie wygląda wymienianie się aparatami zależnie od tego co które z nas chce sfotografować.
Ostania rzecz jaką chciałem podkreślić to fakt, iż dla początkujących fotografów cyfra oferuje jedną cechę, która jest nie do przecenienia: możliwość natychmiastowego sprawdzenia wyniku (zrobionego zdjęcia).
Ale się rozpisałem.
NIE KOMBINUJCIE KTÓRY APARAT JEST LEPSZY, A STARAJCIE SIĘ UMIEJĘTNIE WYCINĄĆ Z POSIADANEGO SPRZĘTU (APARATU I WŁASNEJ GŁOWY) MAKSIMUM MOŻLIWOŚCI I INWENCJI TWÓRCZEJ!!!