Jedyny sprzet jaki mi wypadl to analog z podpieta 50tka. Wysiadalem z auta i chcialem szybko cos sfotografowac.. no i jakosc niefortunnie to robilem.. sprzet polecial na asfalt z okolo 1.6metra.. niestety ladowal na obiektywie.. z ktorego zrobily sie nagle dwa Nie do naprawienia.. Za to na aparacie ani jednej ryski.

Od ponad 2 lat codziennie przekladam w rekach setki aparatow,obiektywow, lamp blyskowych.. wszystko roznych gabarytow.. od Powershotow po Nikony D200.. i poza tym jednym jedynym przypadkiem (tfu tfu tfu) zaden inny mi nigdy nie wypadl z rak (raz jeszcze tfu tfu tfu).


W sprawie Vitezowej eLki - mysle ze bez filtru nic by sie obiektywowi nie stalo. A oslone zawsze zakladam na obiektyw.. zawsze!