oczywiscie, ze ma prawo spytac o (prawie) wszystko, w koncu kurcze podejmuje decyzje o wydaniu pieniedzy.
ale jak z dyskusji nie wynikaja konkrety to szkoda tracic czas. poza tym, doskonale goscia rozumiem, ze sie opedza od sprzeto-orgazmatorow, bo to pieronsko denerwujacy typ czlowieka, ktory ze skutecznoscia rzadu PIS-u potrafi rozwalic wszelka robote. a to nie o to chodzi... jak idziesz na wesele to idziesz zrobic zdjecia, a nie p...c o zabawkach elektronicznych.
nawet taki czlowiek nie klepiacy wesel jak ja nauczyl sie juz, ze przy foceniu wsrod ludzi na wszelkie proby skierowania dyskusji w strone "ale ma Pan zaje... aparat" trzeba reagowac robieniem z siebie debila ("nie wiem - ja tu tylko naciskam i sie robi zdjecie") i mozliwie szybka ucieczka. gloryfikatorzy elektroniki potrafia zatluc czlowieka dyskusja o sprzecie, na ktorym zreszta najczesciej i tak sie nie znaja, za to tluka do zrzygania madrosci gazetowe...![]()
mnie dzisiaj rozwalił jeden klient : "chciałem kupić lustrzankę cyfrową, ale kompletnie się na tym nie znam". Byłem już mocno zmęczony (zaczęła się świąteczna schiza w sklepie), więc tylko mu poradziłem, żeby najpierw poczytał trochę...
Dziwne...a mówili, że "nie dla idiotów"![]()
Zgadzam się z wami, że może trochę źle zacząłem rozmowę, ale chyba mam prawo wiedzieć, z jakim sprzętem gość mi przyjdzie robić zdjęcia na ślub/wesele? Najlepiej jakby napisał o tym na swojej stronie oraz podał cennik! Chciałem go o to zapytać, ale nie odpisał. A wracając do samego sprzętu: Co by było, gdybym zamówił go na ślub, a facet przyszedł mi na niego z PowerShotem? W dzisiejszych czasach każdy może robić zdjęcia, a oglądając je u tego pana na stronie nie wynalazłem nic nadzwyczajnego i wywnioskowałem, że brak umiejętności w robieniu zdjęć próbuje zatuszować "super-efektami" w Photoshopie, czyli tylko B&W albo B&W + kolorowa butelka z wódką Absolut...Nawet nie wyobrażacie sobie, jak wiele ludzi robi zdjęcia na ślubach, bo myśli że to łatwa kasa, a nie ma żadnych umiejętności. Kiedyś byłem na weselu, na którym jeden człowiek zajmował się obsługą kamery i robieniem zdjęć! Nosił ją na statywie, a w prawej ręce trzymał Minoltę Dynax i pstrykał od czasu do czasu jedno zdjęcie. Śmiech na sali.
tak i nie. w takiej sytuacji poprosilbym o podeslanie odbitki 20x30. pliku cyfrowego nie bardzo jest jak rzadac, bo raczej sa wlasnoscia klienta, a na pewno wymagaja tegoz zgody, ale zawsze mozna zapytac. poniewaz w tych sprawach nie ma wielkiego pospiechu, to spokojnie da sie to zalatwic
zadal pytanie o miejsce i warunki zlecenia. focenie slubu to nie jest jednakowa usluga i w zasadzie wycenia sie indywidualnie od czasu pracy i od tego co klient chce dostac (ile zdjec, w jakiej postaci). troche trudno tu o cennik
gdyby przyslal mi dobrej jakosci odbitek z tego PowerShota? no problem jak dla mnie. moj slub kumpel focil jakims antycznym cyfrowym Sony, ale zdjecia sa zupelnie OK. grunt, zeby same ujecia byly dobre (wlacznie z rozpoznawalnoscia twarzy cioc i wujkow), a nie czym robione
chyba Cie zszokuje: takie rzeczy sie sprzedaja. a fotograf slubny to ktos kto przede wszystkim zarabia na zycie, a nie probuje pozowac na artyste. w tej dzialce fotografii efekty okreslane jako "Cepelia" ida jak cieple buleczki
dlatego nie bierze sie takich fotografow, tylko ludzi majacych dobre opinie, z solidnym portfolio i z historia udanie zrealizowanych imprez. drogo? owszem, ale slub to nie jest imprezka, ktora czesto sie powtarza, i tu nie ma zmiluj. zreszta, w Polsce i tak jest wzglednie tanio, bo przeciez nocka fotografa kosztuje tyle co kilka skrzynek wódy![]()
Ja po prostu nienawidzę ludzkiej ignorancji. Gdy byłem małym dzieciakiem, wydawało mi się, że mój dziadek wie wszystko o świecie. Oczywiście tak nie było. Jednak jeśli nie umiał odpowiedzieć, zawsze znajdował mi odpowiednią książkę w swoim wielkim księgozbiorze - "masz, przeczytaj sobie o tym".
Dziś świat jest pełen ludzi, którym się wydaje, że wszystko zrobią za nich inni: sprzedawcy, lekarze, maszyny, politycy.... Akurat lustrzanka jest, tak przynajmniej uważam, aparatem dla dość mocno świadomego użytkownika. I jeśli ktoś mi wyjeżdża z takim tekstem, to tak jakbym usłyszał głos kogoś kto pojeżdził trochę na rowerze, a teraz ma ochotę poprowadzić prom kosmiczny... WON !
Sorry Teo, ale jako profesjonalista-sprzedawca dobrzy byłoby, żebyś głęboko przemyślał sprawę. W końcu utrzymujesz sie przy życiu - ty, a także już teraz, albo w przyszłości twoja rodzina - z pieniędzy tego człowieczka. Chyba ma on prawo wydać swoje pieniądze, na co chce, i uzyskać za nie poradę, czy nie?
Z drugiej strony wiesz przecież dobrze, że ktoś, kto pyta się sprzedawcy w supermarkecie o radę w sprawie lustrzanki, albo nawet ją tylko tam kupuje, nie może być zbyt rozgarnięty.
Propozycja, żeby każdy zajął sie np. leczeniem samego siebie w imię autonomii intelektualnej jest IMO raczej zbyt radykalna.