byłem dzisiaj w Bolesławcu, miasto nieduże, weselnych profi pewnie też nie wielu... Spacerowałem po rynku, ale na jego górze był kościół, z którego dziedzińca było widać cały plac. Podchodzę, patrze jakiś ślub, poczekałem grzecznie aż cała imprezka zwinęła się do środka. siadam na ławce, i zaczynam podpinać tilt/shifta. W tym momencie podchodzi do mnie fotograf obsługujący to wesele z jakąś hybrydą samsunga. rozmowa wyglądała mniej więcej tak:
- widzi pan, jak by pan miał taki aparat jak ja, to by pan nie musiał się chrzanić z tymi obiektywami
uśmiech z mojej strony
-ale widzi pan, pan swoim aparatemn nie zrobi takich zdjęć jak ja
-jaasne, niczym się nie różnią dobra cyfrówka od lustrzanek cyfrowych, szkoda pieniędzy, na pewno bym zrobił
-mogę o kazdą kasę się założyć że jednak nie
-no dobra, to jakie mam zdjęcie zrobić
-z selektywną głębią ostrości
tutaj chwila przerwy
-a tak po chłopsku?
-no np żeby ostrość przechodziła jedynie po przekontnej kadru
jeszcze dłuższa przerwa
-no to chyba jednak nie...
Tutaj sobie pożyczyliśmy udanych fot itp itd uśmiech, cześć, cześć i tyle sobie pogadaliśmy. Oczywiście gadka w bardzo koleżeńskiej atmosferze, ale gość był tak pewny siebie, że aż mnie zatkało.