jak gadałeś wcześniej z księdzem że możesz fotografować to grzecznie mówisz ministrantowi "przepraszam, para młodych zamówiła tą fotografię" teoretycznie może ci naskoczyć.
Ja raz wpadłem jak przez zamyślenie wstałem na kazaniu, to jak zobaczyłem wzrok księdza to szybciej usiadałem jak wstałem. [wcześniej na rozmowie z nim i młodymi uzgodniliśmy ze na kazaniu fotek nie będę robił]
Pomine milczeniem toaletowy styl wypowiedzi - jaki normalny fotograf ma jedno aku do aparatu?
Starasz sie byc fajny krzyczac o onanizmie a to tylko uwidacznia twoje kompleksy.
Ja wprawdzie wesel za wiele nie robilem(tylko znajomym za darmo rownolegle z "profi" itd) i w 80% przypadkow znajomi byli niezadowoleni z zaplaconej uslugi, lokalni rzemieslnicy maja powalajace portfolio(skad?) a efekt mizerny, latami sie tym ludzie zajmuja a zero wiedzy czy teorii, podstawowe bledy, slaby sprzet(i prosze mi tu nie mowic ze ciemnym kitem mozna zrobic bez problemow cale wesele nie tracac najlepszych tematow w swietnej jakosci i formie, smieszne sa takie wypowiedzi...)
Regula czy poprostu niefortunna seria?![]()
To i ja coś opowiem:
fotografuję ślub, właśnie panna młoda się wzruszyła i ociera oczy chusteczką, nagle ktoś mnie ciągnie za rękaw. Robię zdjęcie, odwracam się i widzę jakiegoś wujka koło 50-tki, który ku mojemu zaskoczeniu od jakiegoś czasu plącze się z kompaktem po prezbiterium i też fotografuje [ale prezbiterium jest miejscem, w którym nie będę się z nikim kłócić, więc już trudno].
No więc wujek podaje mi swój kompakt ze słowami:
— Pani weźmie, lepiej tym, niż żeby w ogóle zdjęć nie było.
Zbaraniałam. Wujek widzi, że gapię się z durną miną, więc tłumaczy, dalej oferując mi swój aparat:
— Synchro pani padło.
Nie wykazałam się lotnym umysłem, bo dalej nie łapię.
— Lampa pani nie świeci.
[Była ostatnia sobota grudnia, ślub zaczął się o 15, okna od zachodu, ściany częściowo białe. Część zdjęć robiłam bez lampy. [Ciekawe, czy padnie uwaga, czemu tylko część ;-) ]]
Spojrzałam na wujka i powiedziałam słabym głosem:
— Bo tak ma być.
Na co wujek powątpiewająco uniósł brwi, wzruszył ramionami, gniewnie zabrał swój aparat i poszedł sobie.
— Ale dziękuję — powiedziałam do jego pleców, bo tak naprawdę bardzo ładnie się zachował, przecież chciał mi pomóc. Tak więc śmieję się z padniętego synchro i z idei odłożenia 5D na rzecz fotografowania ślubu kompaktem, ale gest doceniam.
Niestety, od tej pory wujek zaczął bardziej szaleć po prezbiterium, widać chciał ratować sytuację. No to włączyłam lampę, dałam parę razy i wujek gładko zniknął mi z pola widzenia...![]()
panie Racjonalisto- z przyjemnoscia wypunktuje:
1) ty nie miewasz slabszych dni - tobie nie zdarza sie miec stuprocentowej pewnosci ze wszystko jest w porzadku (drugi akumulator niby siedzi spokojnie w torbie - a tak naprawde mogl zostac na polce)
2) co do kompleksow gokyu - pochwal sie indeksem wyzszej uczelni o profilu medyczno... spoleczno... psychologicznym - i wtedy szastaj teoriami o czyichs kompleksach...
3) z mina znawcy piszesz ze smieszne sa wypowiedzi odnosnie "teoretycznej" slabosci jednego szkla nad drugim - a jednoczesnie przyznajesz sie ze nie robisz zdjec slubnych... hmmm jak na racjonaliste pewna niescislosc - pobaw sie zatem ROZNYMI szklami, przy roznych ustawieniach, przy roznych "hipotetycznych" sytuacjach, czy to w kosciele, czy innym miejscu "specyficznym" rzeklbym, na spokojnie, bez pospiechu - a podejrzewam ze zmienisz zdanie (podpowiadam - istnieje jeszcze cos takiego jak statyw czy monopod) - a pozniej feruj wyroki o czyjejs smiesznosci...
4) robiles niewiele slubow i "tylko" w 80 proc przypadkow twoi znajomi byli niezadowoleni (wg twej subiektywnej opinii) z uslug profii - coz - na zasadzie "widzialy galy co braly" - a z drugiej strony, wiedziales ze znajomi beda miec foto - to po co brales swoj aparat - by przeszkadzac foto w pracy?, by ksiadz patrzyl krzywo zarowno na Ciebie jak i na owych profi?, a moze po to by sie samemu dowartosciowac i np sciagnac na siebie wzrok piekniejszej plci - uczestniczek tamtych wesel... w mysl zasady gosc ze sprzetem robi wrazenie...
przyjacielu nie feruj ostrych wyrokow - bo nie warto... ludzie sa tylko ludzmi - i dlatego w jednym przyznam ci (spora) czesc racji - odnosnie portfolio niektorych magikow... spotykam sie z sytuacjami, gdy slyszy sie ze panowie "fotograficy" prezentuja NIE SWOJE portfolio... i przyznaje - na to powinien byc PARAGRAF...
pozdrawiam
Ostatnio edytowane przez rfl ; 14-01-2008 o 09:46
ha kiedys na gwalt potrzebowalem kart pamieci na dlugi wyjazd, wiec szybko podskoczylem do pobliskiego fotojokera by zakupic kilka CF-ow pytam sie sprzedawcy po ile ma 2 GB Cfy, podal mi cene a tu wpycha sie jakis kolezka z prosba o 400D. Sprzedawca mnie olal i zajal sie pokazywaniem sprzetu, krew mnie zalala bo spieszno mi było. Kolezka natomiast sprawial wrazenie strasznie waznego i zadowolonego ze zwrócil uwage sprzedawcy swoim planowanym "profesjonalnym" zakupemPowiedzialem wiec stanowczo sprzedawcy ze wlasnie chcialem dokonac zakupu, on burknąl tylko "ze juz za chwile", mialem ochote trzasnac dzwiami i dokonac zakupu gdzie indziej ale wsłuchujac sie w prezentacje sprzedawcy na temat 400 pomyslalem ze moze byc smiesznie i zostalem. Wyjeli aparat z pudelka poogladali na sucho robiac przy tym strasznie fachowe miny i kolezka juz chce kupic wiec prosi zapakowac i do tego jeszcze jakas karte dozucic
Sprzedawca zaproponowal mu oczywiscie 8GB bo przeciez taki porzadny sprzet powinien miec dobra duza karte, okazalo sie jednak ze kolezke stac zaledwie na to 400D i 1 GB
Sprzedawca wrócil do kasy i w koncu zajal sie moim zakupem poprosilem wiec o 10 kart 2GB, usłyszałem że lepiej i taniej byłoby kupić 16 GB i 4 ja jednak zostałem przy swoimwychodząc jeszcze powiedziałem koleżce że życzę mu powodzenia we wkładaniu kart SD do 400D bo taką właśnie sprzedawca chciał mu sprzedać
![]()
Nie chciałem zakładać nowego tematu, więc pisze tutaj. Jestem ciekaw co sądzicie o coraz częstszym (z moich obserwacji) czatowaniu pod kościołem wszelkiego rodzaju pijaczków, czy też band dzieci, wymuszających od młodych flaszki i cukierki. Ja np przy swoim ślubie osobistym musiałem rzucić garść cukierków na ziemie obok samochodu żeby można było wogóle odjechać, widziałem też fajne sceny pod zakłądem foto gdzie pary młode robiły zdjęcia (tradycyjne z kolumienkami itp :-) ) gdzie banda dzieciaków potrafiła obraźliwie sie wypowiadac np o młodej lub jej sukni jak nic nie dostali. Coraz młodsi też chcieliby flaszki zamiast cukierków... I tak to miły w założeniu zwyczaj przeradza się w chamskie wymuszanie. Robiąc też od czasu do czasu zdjęcia na ślubach musze się nagimnastykować czasem żeby na wszystkich zdjęciach pod kościołem nie było tej otoczki. Spotkaliście się z takim czymś? Co sądzicie? może podałem troche ekstremalne przykłady ale zapewniam że z życia wzięte....
Kilka moich zdjęć: http://www.fotoik.pl/index.php?akcja=autor&rid=2951
Moja galeria: http://laur.ovh.org/
W mojej miejscowości to normalka jeśli chodzi o dzieciaki. Mi to akurat nie przeszkadza bo ja im nic nie muszę dawać.
Ale denerwują mnie akurat stare baby, które idą tylko do kościoła żeby popatrzeć. A w dodatku stają koło młodych i wszędzie się pchają żeby coś zobaczyć a przy okazji zaśmiecają kadry.
laur,
Ostatnio edytowane przez marekb ; 02-02-2008 o 15:58