mysle, ze takiej Polsce angazowanie sie w wojne w Iraku bylo potrzebne jak przyslowiowej d... czyrak. doraznym interesem bylo pewnie zapewne napedzenie koniunktury firmom uczestniczacym w odbudowie Iraku. o tyle "trafionym", ze juz np. Niemcy, nie angazujace sie po stronie amerykanskiej w polityke iracka, mimo to zdolaly dla swojego Siemensa zapewnic kontrakt na budowe UMTS. wart gruba forse.Zamieszczone przez snowboarder
nie jest dla mnie zrozumiale dlaczego rzad tego panstwa tak jawnie wspieral dzialania USA. i cala ta farse zwiazana z przedstawianiem "dowodow" i oswobodzaniem Iraku od Saddama. oraz pozniejsza wojne z terrorem, ktory obywatelom tego malego, zapyzialego kraju nad Wisla, zagraza w stopniu 1000-krotnie mniejszym niz stan drog czy chocby powodzie. nie rozumiem tego.
jestem w stanie zrozumiec Blaira i Busha. historia wielokrotnie pokazywala, ze slaba i watpliwa wladze latwo umocnic przez generowanie sztucznych konfliktow i spajanie narodow w obliczu wykreowanego wroga. z braku "komuchow" nowym fetyszem wladz stali sie terrorysci.
bez Iraku Bush nie mialby prawdopodobnie szans na druga kadencje. dzieki wywolanej "imprezce", udalo mu sie wciagnac narod i przekonac, ze jego wladza jest silna.
a na ile ten terroryzm jest realnym zagrozeniem... ?
mysle, ze po tym jak jeden z drugim Bushem stworzyli konflikty na Bliskim Wschodzie, wykreowali tez duza nienawisc do Ameryki w swiecie arabskim. konsekwencja tego z pewnoscia bedzie wiekszy nabor do organizacji terrorystycznych i wieksze zagrozenie USA i krajow wspolpracujacych. pytanie tylko: czy ten terroryzm nie jest przypadkiem reakcja "osi zla" na polityke Ameryki? stworzona przez wlasnie USA...