Witam
Był tu dość popularny wątek o fotografowaniu ślubów. Chciałbym dorzucić swoje "pięć groszy" do tego tematu. Zaznaczam, że nie zajmuje się tym regularnie. Fotografia to moja pasja od wielu lat i wciąż odkrywam i uczę się tu czegoś nowego. Ślub, wesele to niezły sprawdzian dla fotografa i dla sprzętu. Warto skonfrontować swoje doświadczenia i opinie z innymi Wcześniej używałem analogowego EOSa 30 z obiektywem Sigma 28-105/2.8-4.0, raz fotografowałem ślub Nikonem D70 z kitowym obiektywem i lampą SB-600, a obecnie używam dwóch EOSów 20D, 17-40/f4, 50/f1.8 i lampy Speedlite 430EX z nasadką Stofen. Ten pierwszy tandem wspominam najgorzej: zwłaszcza beznadziejny obiektyw Sigmy, który miał wieczne kłopoty z ostrzeniem, a i czujniki AF w EOSie 30 nie były tak szybkie i czułe jak by się chciało. Mając ten aparat nie podejmowałem się poważnych zleceń. A nie bardzo mogłem wymienić go wtedy na coś lepszego. Cyfrowy sprzęt kosztował wtedy 2 - 3 razy więcej niż teraz. Nikon D70 spisywał się nieźle - fociłem nim jedną imprezę. Był pożyczony, ale wtedy miałem już stałą pracę i znajomego przedstawiciela firmy Nikon Zastanawiałem się nad zakupem... Jednak denerwowały mnie szumy przy wysokich ISO. Poza tym całą imprezę sfotografowałem na JPEGach (miałem tylko jedną kartę 512MB i zero pojęcia o RAWie, poza faktem, że zajmuje dużo miejsca na karcie). Foty spodobały się znajomym, ale siedziałem nad nimi ze 2 tygodnie przy kompie i doprowadzałem kolory do porządku. Automatyka balansu bieli to następny minus Nikona po szumach... Kolejny to tendencja pomiaru światła do niedoświetlania na oko o 1/3 - 2/3 EV... Przez kolejny miesiąc miałem w rękach prawie wszystko, co było na rynku z amatorskich lustrzanek cyfrowych: Canona 300D, 350D, Olympusa E300, profesjonalnego E1, Pentaxa ist*DS, EOSa 10D... Ale wybór był jednoznaczny: EOS 20D był najbardziej optymalnym aparatem pod względem prędkości, jakości obrazu i ergonomii w stosunku do ceny, która znacznie spadła w tamtym okresie (październik 2005). W maju 2006 zakupilem drugie body. Z dwoma aparatami czuję się bezpieczniej. Zwłaszcza na imprezie typu ślub, gdzie przecież nie można nawalić, bo akurat aparat odmówił współpracy. Te całe "digital SLR" to po prostu kilka komputerów w kupie, a wiadomo jak to bywa z komputerami... Ja tam im nie ufam Muszę tu zaznaczyć, że cały swój sprzęt kupiłem w zasadzie przez Allegro. Zawsze tam kupowałem i sprzedawałem swoje zabawki. Tylko raz się naciąłem na sprzedawcę o nicku CameraMax: 20D miał być nowy w pudełku, a przyjechał popakowany w folię bąbelkową i bynajmniej nie w firmowym boxie. W body coś stukało, a całość sprawiała wrażenie jakby była niedawno buchnięta z TIRa. Czarę wzburzenia przepełnił fakt, że wtyczka ładowarki nie pasowała do gniazdka. Odmówiłem przyjęcia przesyłki... Potem wyszukałem sprzedawców z Poznania i było git. Z usług niektórych z nich skorzystali potem z powodzeniem także moi znajomi.
Obecnym zestawem sfociłem jak na razie dwie imprezki. Sprawdził się na maxa. Pierwszy ślub znowu na JPEGach. Są o niebo lepsze od tych z Nikona D70. Ostrzejsze, mniej artefaktów, i balans bieli w Canonie jakoś trafniejszy. No i lepiej naświetlone. Bardziej "w punkt". Nauczyłem się szybko korygować kolory za pomocą histogramu poszczególnych kanałów składowych i współczynnika gamma. Na kolejny ślub pożyczyłem jednak fotobank i zrobiłem go całego w formacie RAW. Po męczarniach z JPEGami w pełni doceniam teraz możliwość kontroli świateł i cieni, temperatury barwowej oraz korekcję ekspozycji. RAW jest super. Do wołania RAWów używam RAW Shooter Essential. A zarobione pieniądze zainwestowałem w większego twardziela, nagrywarkę DVD i własny fotobank. RAW pożera jednak sporo miejsca... Fotografuje na kartach 1GB zapisując RAW+SmallJPEG jako wglądówkę co mi się ostatnio opłaciło, bo para młoda chciała szybko przejrzeć fotki następnego dnia po imprezce. Tak im się spodobały, że dostałem bonus do stawki
Fotografując staram się być jak najbliżej akcji i chwytać czyste ludzkie emocje. Sam często też im ulegam. Czasami obserwując sytuację przez celownik tak się zatracam, że kilka razy zapomniałem zwrócić uwagę na to, co tam jest poustawiane w aparacie Teraz zabezpieczam się stosując priorytet czasu i pozwalając aparatowi dobrać przysłonę. Przy spokojniejszych zdjęciach korzystam z ręcznego sterowania. Zawsze mam też ustawioną przepałkę na lampie jakieś 1/3 - 2/3 EV. Nasadka Stofen to genialny wynalazek ! Światło jest wspaniale rozproszone i lepiej kryje kadr. Ktos tam mówił, że Stofen zabiera światło - to prawda, ale przecież system pomiaru i tak to uwzględnia i wyrównuje do zera. Tyle, że może akumulatorki szybciej się wyczerpują. Ja zainwestowalem w 30 min ładowarkę Sanyo z akku 2500 mAh i muszę przyznać, że nie dość, że szybko to w dodatku na jednym komplecie lampa daje radę od błogosławieństwa do późnych godzin weselnych. Mam zapasowe akku,ale jeszcze nie musiałem z nich korzystać. Może dlatego, że akku są nowe - stąd ta żywotność....? Jeśli chodzi o czułość to staram się nie przekraczać 400 ISO. Canon 20D najbardziej zachwycił mnie prędkością. Krótkim czasem ostrzenia (w połączeniu z silnikiem USM) i szybką reakcją na naciśnięcie spustu. Nigdy nie miałem tak szybkiego aparatu. Co mnie wkurza to niepowtarzalność przy pracy z błyskiem. Kilka zdjęć strzelanych w ten sam punkt potrafi różnić się poziomem jasności. Wiem już też, że kupiłem za słabą lampę na większe dystanse i przestrzenie. Poza tym kondensator 430EX ma małą pojemność i nie ma możliwości podłączenia jakiegoś zewnętrznego źródła zasilania. To problem przy operowaniu seriami z błyskiem, bo czasami po trzech zdjęciach z przepałką kondensator jest już pusty ( to pewnie także zasługa Stofena - w ogóle w slangu można by go nazwać "Stefan" - co Wy na to? ). Czuję, że następnym posunięciem będzie wymiana 430stki na 580EX + jakiś SourcePack.
Kiedyś przy okazji jakiegoś ślubu miałem też możliwość korzystania z Olympusa 5060 jako aparatu pomocniczego. Muszę przyznać, że taki smyk z obrotowym wyświetlaczem to genialna sprawa. Nietypowe punkty widzenia i kadr wciąż pod kontrolą. Jak się wcześniej obmyśli plan działania i zaczai na fotę to nawet ślamazarna prędkość takiego kompakta nie jest jakimś problemem. Teraz moją główną artylerią jest 20D+17-40/f4+430EX, a pomocniczy Canon ma 50/f1.8, którą czasem robię portrety w świetle zastanym jeśli warunki na to pozwalają.
Nie miałem jeszcze okazji zmierzyć się z plenerem. I przyznam szczerze, że jakoś nie czuję tych zdjęć: pole, lasek, drzewko, uśmiech, całus... Są ich setki. Nie umiem chyba prowokować takich sytuacji, ustawiać ludzi, coś im kazać itd... Chociaż takie zdjęcia zdarzało mi się oczywiście robić. Ale nie czuję tego. Po prostu trzeba było i miało być fajnie. To było. Mam raczej pomysły stricte reporterskie: np. zabrać parę młodą do metra i jeździć bez biletów, żeby był jakiś smaczek hazardu w powietrzu... Iść na żywioł. I łapać emocje, sytuacje.... Dodać ziarno a'la Kodak Tri-X... Pomieszać kanały Channel Mixerem z kanałem szarości na wyjściu dodając więcej czerwonego, żeby było tochę dramatyczniej... Nieco podbić kontrast. Takie coś mi chodzi raczej po głowie w kwestii plenerowej Są chętni ?
Wracając do aparatów, to gdybym miał wybór między np. 5D a 1D Mk.II N - wybrałbym tego drugiego. Jest jeszcze szybszy i ma jeszcze pewniejszy AF. Po prostu uważam, że bardziej pasuje swoimi właściwościami do mojej koncepcji fotografowania. 5D mógłby być jako zapas
O rany, ale się rozpisałem.... Dość ględzenia. Teraz Wy