Van... widzę, że chciałeś żeby ten postanalogowy jpeg wyglądał jak poprawnie wywołany surowy plik z cyfry. Efekt taki sobie (choć intencje czytelne), bo jpeg nie jest z gumy i zrobiły się tonalne schody. Choć histogram pozornie ładniejszy, to tła i jego koloru prawie nie ma a przepały na sukience stały się równie wyraźne jak twarz.

Poza tym zatraciłeś to co w tym wątku jest najlepsze - specyfikę analoga a przede wszystkim samego Bagneta - no i delikatność modelki i przydatność tego konkretnego tła dla jej urody (tutaj chyba faktycznie się kłania "świetlistość analoga" ). - A więc ogólna porażka, choć może w innym kontekście byłby to podręcznikowy pokaz rzemiosła!

Ja bym nie równał Bagneta na siłę do przeciętnej (zresztą tak jak wielu analogowców tutaj). Poczekałbym jak się rozwinie, docenił prostotę przekazu i surowość analoga - łącznie z jakoby "kiczowatą" ramką. Fakt, że Twoja ramka nie budzi żadnych zastrzeżeń i chyba uchodzi za najmniej kontrowersyjną wśród widywanych wszędzie efekciarskich ramek, ale to mz nie jest styl Bagneta.

Analogowcy mają w sobie coś z zakonników. Świadomi własnej odrębności, pracują ciężko, nic im łatwo nie przychodzi i dopiero dłuższy upływ czasu odkrywa ich prawdziwą wartość - gdy mody przeminą. :cool:

Bagnet, dziwnie się poczułem jak przeczytałem o zdjęciu z Ojcowa (Pieskowej Skały), że to takie, które chciałeś mieć i teraz jest już jakby zaliczone. Dziwnie - bo ja też mam w głowie dokładnie tą sama lokalizację i też sobie obiecalem, że jak tylko się znajdę w dolinie Prądnika, od razu wspinam się na te skały (czy stok) i strzelam w stronę maczugi na tle zamku - tylko chyba znacznie bardziej wąsko niż u Ciebie... Widziałem podobne ujęcie już dawno w jakimś kaledarzu i strasznie mi sie spodobało. Może odkrywcami nie będziemy, ale to "zaliczenie" ma coś w sobie nie do odparcia, nieprawdaż? ;-)