Czytuję sobie książki fotografików przyrody/pejzażu takich jak John Shaw czy Galen Rowell. Faceci żyją m.in. z tego, że organizują warsztaty fotografii przyrodniczej dla pasjonatów-amatorów, a to w Afryce, a to na Alasce, a to w Australii.
Nie chodzi o to, że zaraz do kangurów jechać, nasz kraj wszakże także bywa piękny. Albo na przykład taki Bornholm, gdzie i skały i morze i wydmy i wrzosy i ptaki i kolorowe domki i zamek na skale i łódki i i bielone romańskie kościoły i latarnie morskie i na to wszystko światło jakieś piękniejsze niż u nas, ludzi mało, a sprzęt można na plaży na pół godziny zostawić a przechodzień najwyżej torbę zamknie, żeby piasku nie nawiało.
Czy orientujecie się, czy i u nas fotograficy przyrody/pejzażu dzielą się z amatorami (za pieniążki) swoją wiedzą i talentem.
Przeszukując sieć trafiłem na:
http://www.warsztaty-fotograficzne.com/
Możecie polecić coś więcej czterdziestolatkowi, który chętnie wstanie przed świtem, ale wykorzystując te 10 dni urlopu na które się wyrwie z roboty, chciałby mieć odrobinę komfortu. A gdyby jeszcze gdzieś obok udało sie umieścić małżonkę z dwójką córeczek, oddających się innym niż fotografia uciechom (morze, jeziora, lasy, łąki, rowerki, spacerki) to byłby ideał.
Na tym forum bywa wielu świetnych fotografików przyrody/pejzażu. W razie czego za darmo oddaję pomysł na połączenie wakacji z zarabianiem pienążków i piszę się np. na tygodniowe zajęcia w małej grupie...