Dopisze sie jako byly uzytkownik 350D. Sprzedalem ze wzgledu wlasnie na niedokladnosc AF. Zreszta dlatego tez pozbylem sie 10D (ten sam system AF) na rzecz Nikona. Majac Nikona zapomnialem co to sa bledy AF, bo ich po prostu nie bylo (jezeli oczywiscie sam czegos nie sp...) i zarowno z Nikkorami jak i Sigmami. Po ponad 1,5 roku ogarnela mnie nostalgiczna chec powrotu do obrazowania jaka daje CMOS Canona, dlatego tez sprzedalem D70 i zanabylem 350D do tego 85 1.8 i 50 1.8 (byl jeszcze po drodze Tamron 17-50 2.8). Po czym po mieciacu wszystko sprzedalem, bo nie moglem zniesc tego ze aparat wybiera sobie ostrosc w chyba innej czasoprzestrzeni. Aha i nie mowicie mi o walnietym body (3 razy wymienialem i za kazdym razem bylo zle - podziekowania dla sklepu), bo z kitem dzialal w miare OK. Zreszta w 10D mialem to samo, dlatego 50 1.8 mialem tylko przez 2 tygodnie, potem kupilem szkla f=4 i ciemniejsze i zaczalem robic landszafty, zeby sie nie stresowac. Pech nie pech, ale z mojego doswiadczenia wynika ze Nikon D70 ma straszliwie precyzyjny AF, szkoda ze nie mial w sobie CMOSa
Tak wiec opowiadanie ze jak amatorskie body to AF moze byc do ****, to chyba jakas paranoja i samousprawiedliwianie sie. D70 to nie jest puszka profi.
Pozdrawiam