BTW zastanawiam się skąd bierze się różnica w szybkości AF między 350 a 30D. Obserwując AF w 30D zauważyłem że aparat dokonuje ostrzenia w iteracjach, co jakiś czas analizując o ile ma przesunąć się obiektyw. Przy małych różnicach między bieżącym ustawieniem a tym docelowym wystarczy nawet jednen skok żeby ustawić ostrość. Inaczej mówiąc aparat analizuje sobie na początku o ile ma zmienić pozycję obiektyw, wysyła odpowiednią komendę do obiektywu i resztę pracy wykonuje obiektyw (w teorii) ustawiając ostrość "w punkt". Przy większych różnicach widać że obiektyw wykonuje przesuw, na ułamek sekundy przystaje i w tym czasie aparat koryguje (jeśli jest taka potrzeba) poprzednią przewidywaną korektę wysyłając nową komendę do obiektywu. Przy dziadowskich obiektywach albo źle wyregulowanej puszce, AF już po zakończeniu pracy przez obiektyw może próbowć dokonać poprawek.

Wystarczy jednak ustawić punkt AF na coś bardzo odległego i od razu widać (w 50 1.8 nawet słychać) że obiektyw z 350D robi to wolniej, chociaż wydawać by się mogło że różnica w szybkości powinna być widoczna tylko na początku w czasie gdy aparat analizuje jak duża ma być korekta (i to też chyba dziwne bo w aparatach jest identyczny procesor).
Czyżby więc jakaś kolejna blokada w sofcie żeby lepiej wypozycjonować aparat na rynku?