Był taki czas, że się zastanawiałem po jakiego diabła idzie, marnuje całą dobę na imprezę zwaną ślubem, no powiedzmy jedno, jeśli ktoś chce być masochistom dwa, ale…
Dobe?
Caly dzien na wesele + 5-10h na plener + tydzien siedzenia nad zdjeciami.
Nie ma lekko zwlaszcza ze molodzi przewaznie mysla ze "to sie samo robi, tylko sie pstryka jeden wieczor i jest wiec dlaczego to tyle kosztuje?"