Wspólpracuję z największym w regionie dziennikiem i potwierdzam: stawka za zdjęcie to poziom 12 PLN. W trochę innej sytuacji są etatowi pstrykacze, bo mają ryczałt, ale ich liczba jest ograniczona budżetem redakcji.
Pstrykasz, pstrykasz... a na koniec miesiąca kiepsko...
---------------
Don_Pedro_123
---------------
Ja jakoś nie widzę szans żeby to miało ulec zmianie. Masa ludzi ma już całkiem niezłe apaaty. Na niektórcych imprezach jest kilku albo nawet kilkunastu fotografujących. Media mogą przebierać - od kogo wziąć zdjęcia. Zwłaszcza, że często dostają te zdjęcia po prostu za darmo.
"Co do wspomnianego mojego obowiązku to chcę jeszcze dodać, że mój stosunek do tegoż obowiązku jest moją osobistą i całkowicie prywatną sprawą, co zwalnia mnie od wszelkich dalszych komentarzy, przypisów, suplementów i gloss."
Kapitan Wagner
no i dlatego powstaje coś takiego jak fotoreporter ślubny. śmieszne ale prawdziwe zapewne.
a w Rzeszy w Wyborczej 15 zl, za jedynke trochę więcej.
Z żalem patrzę na kumpla, który pracując jako fotoreporter lokalnej gazety i jednej z agencji nosi w torbie jakieś 45 tysięcy złotych, może więcej i dostaje polskie stawki za dobre zdjęcia. Ja z moimi zabawkami zawsze mogę sobie powiedzieć, że jestem hobbystą i złość na realia zaraz mija. Na szczęście foto to drugie, równorzędne źródło utrzymania.
co sugerujesz? czy mam podac kontakty do fotoedytorow z kilku dziennikow, zebys do nich zadzwonil i sie dopytal o cennik, czy poskanowac swoje umowy?
nie rozumiem takich komentarzy, tym bardziej, ze napisalem akurat o tym, o czym dobrze wiem, czyli o miejscach do ktorych rzadziej lub czesciej sprzedaje zdjecia. nie wiem, jak jest z tymi tytulami w innych miastach i o tym nie pisze.
poza tym irytujace jest to, ze ludzie sie zgadzaja na niskie stawki. a dlaczego? bo naczytaja sie na forach i wydaje im sie, ze za darmo oddac zdjecia do dziennika to rewelacja, bo wzieli i nie kazali za to jeszcze zaplacic. ludzie, z czegos trzeba zyc!
inna sprawa, ze w Polsce dobrych zdjec sie nie ceni, bo kazdy jest "fotografem", bo u cioci na imieninach zrobil fajna fote, ktora goscie pochwalili i ma cyfre, wiec...
i te foty slubne za 500zl, przy ktorych "fotograf" uczy sie robic zdjecia... szkoda slow
Ostatnio edytowane przez Krzysztof Bieliński ; 02-10-2007 o 19:21
Zabawki: Canon 5D MkII |Canon 1D Mk III | Canon 70-200/2,8L | Canon 300/4L IS | Canon 16-35/2,8L | Canon 50/1,4 | Canon 85/1,8 i inne
Strona: www.fotografiateatralna.pl
Ja miałem prosty wybór: albo zgadzam się na stawkę i mam szansę w przyszłości załapać się na jakiś kontrakt, albo... mogę nie wysyłać im fotek. Bolesne, ale takie są realia w Bydgoszczy (czyli ograniczenia w ilości etatów foto - nawet, jak jesteś dobry) - a rozmawiałem chyba ze wszystkimi redakcjami trochę poważniejszych gazet. Na życie to nie wystarcza, więc trzeba chałturzyć...
---------------
Don_Pedro_123
---------------
"Co do wspomnianego mojego obowiązku to chcę jeszcze dodać, że mój stosunek do tegoż obowiązku jest moją osobistą i całkowicie prywatną sprawą, co zwalnia mnie od wszelkich dalszych komentarzy, przypisów, suplementów i gloss."
Kapitan Wagner
Nie musisz. Wystarczy mi to, co sam doświadczam od ponad roku w jednym z czołowych dzienników w Polsce...
Należałoby pamiętać o jednym, - Co innego jest robić zdjęcia na zlecenie gazety jak jest się jej pracownikiem lub współpracownikiem a co innego jak działa sie jako freelancer.
Chyba nie przeczytałeś poprzednich postów lub źle je zinterpretowałeś. My nie rozmawiamy o freelancerach ale o stałej pracy jako fotoreporter w danym dzienniku, a to całkowicie zmienia obraz rzeczy.