Porównanie od czapy, bliżej rzeczywistości będzie:
1. Fotograf-amator - normalna kobieta, daje tylko swojemu facetowi, czasem może jakiś skok w bok, ale tylko w najbliższym otoczeniu. Nigdy obcemu!
Wojenki 3 z 2 ma w zasadzie gdzieś, ale widzi różnicę pomiędzy nimi i usługami świadczonymi przez obie grupy. Sama by 2 nie została za żadne skarby. 3 być może, ale ma świadomość, że jeśli hobby stanie się pracą, to czar pryśnie. Jeśli dostanie propozycję od klienta za tanie wino, zasugeruje mu samogwałt.
2. Fotograf-amator-pro-wannabe - akademikowa (...), która daje każdemu za tanie wino marki "akredytacja".
Dwójce marzy się praca 3, ale rzeczywistość jest brutalna. Dając byle komu za wino złapała wszelkie możliwe VD i nikt normalny jej już za kasę nie będzie chciał. Pozostanie tanią szmatą do końca swoich dni, choć jeszcze o tym nie wie (lub nie przyjmuje do wiadomości).
3. Pro/rzemieślnik - pro..stytutka

Nie ma pretensji do 1, ale tzw. konkurencja 2 w dobie kryzysu branżowego dotkliwie odczuwa konkurencję 2. W końcu, ekhm,
sprzęt mają taki sam, a sporo klientów o tym, że złapało mendy dowie się dopiero po fakcie.
Różnicy w jakości usług (chociaż bywa ogromna) nie poczuje, bo od dawna korzysta tylko z usług akademikowych cichodajek i już nie pamięta jak to jest z profesjonalistką.
Z którą grupą się identyfikujesz?
