Przeglądam już od dłuższego czasu zdjęcia robione aparatami średnioformatowymi i kurdę, jestem pod wrażeniem. Gdziekolwiek nie spojrzę - idealna głębia ostrości, piękne oddzielenie tematu od tła... i cholerne wrażenie "trójwymiarowości". Nie wiem czy jestem w tym względzie odosobniony, ale dla mnie zdjęcia ze średniego formatu są nieporównywalnie inne od tych z "normalnych" lustrzanek. Weźmy chociażby te zdjęcia:

http://altphotos.com/Gallery.aspx?a=Photo&photoid=80917
http://altphotos.com/Gallery.aspx?a=Photo&photoid=99498
http://altphotos.com/Gallery.aspx?a=...photoid=146950
http://altphotos.com/Gallery.aspx?a=Photo&photoid=40748

Modele wyglądaja jakby "wychodzili" ze zdjęcia, albo bylo do niego wklejeni. Skąd się bierze ten efekt? Czy to taka właściwość średniego formatu (jeśli tak, z czego wynika?), że obraz jest trochę odrealniony i jakby trójwymiarowy, czy to po prostu kwestia umiejętnej obróbki czy też mistrzostwa we władaniu optyką? Czy takie efekty można w ogóle uzyskać np. na jakimś cyfrowym lustrze, używając np. Biometara 2.8/80?