Z końcem liceum (1979) udało mi się “wejść” w Nikona. Marka miała wówczas olbrzymia renomę i pewnie dlatego poszedłem w ich stronę.Od tamtego czasu miałem okazję posiadać następujące puszki: FM, FM2, F800s, F3HP, D70, D200, D3, D300s, D800, Z7 i Z8. Niektóre z niech należały do mojej Pani, ale korzystałem z niech bezwstydnie. Ergonomia Nikona mi w sumie odpowiadała i nadal odpowiada. Może poza ich systemem Menu z bankami pamięci. Bardziej, a w zasadzie najbardziej, pasuje mi system Menu Canona. Jakiś strasznych historii z Nikonem nie miałem: zmieniono mi gumy na 24-70/2.8, a mój D3 (z bardzo wczesnej serii) lał olejem po matrycy przez 6 miesięcy. Potem mu przeszło. Miałem też zarzuty do “żółtego” koloru skóry (D800). Pewnie można to było poprawiać w post.
Nikon nie miał w tamtych czasach (początek XXI-go wieku) budżetowego zooma, a Canon miał: 100-400 (spotterzy coś o tym wiedzą). Kupiłem ten obiektyw razem w 40D. I od pierwszej chwili obrazek wypluwany z puszki mnie oczarował. To było to. Minimalne korekty w post. I zaczęło się: 5D2, 5D3, 1DX, 5D4, R i R5.
Posiadałem też różne Olki, Fuji, Sony i jedną Leicę.
Do lustrzanki bym już nie wrócił, ale M9P wspominam z łezką w oku: przepiękny obrazek…do 800ISO. Jako ozdobę powinienem był kupić kiedyś F2AS.
Jestem również kibicem Sony. Tak marka zrobiła prawdziwą rewolucję i wyrwała z snu zimowego Nikona i Canona. Ponoć nawet system Menu im się poprawił, bo tego z A7R nie udało mi się zrozumieć.