procz czorsztyna, ktory np. wg paryskich (ale nie tylko), nalezy jeszcze do podhala, to reszta to nie pieniny, ino spisz.

a krowa na pewno wie, bo ilosc tam pstrykajacych (zarowno tych, co canonami i nikonami, jak i tych, co wdziecza sie do smyrofonikow) przechodzi ludzkie pojecie. niestety, bo jeszcze niedawno spisz byl jednym z najdzikszych regionow polski (juz pomijam czasy komuny, gdy droga - szutrowa - w rzepiskach konczyla sie w polowie wsi, a wyzej w kierunku lapszanki juz ino traktorem, i to z trudnosciami), a teraz np. na duninowce czy na pilatowce sa paskudne kurortowiska, a na sarnowskiej grapie jakas krakowska papuga (podobno) wystawila jaskrawobialego koszmarka, co gryzie w oczy i niszczy krajobraz. procz w/w potworkow architektury i struktury spolecznej m.in. skutecznie zniszczyly dzikosc spisza wszelkie cholerne unijne dotacje ("trzeba na cos wydac, bo inaczej nie dostaniemy kolejnej dotacji w przyszlym roku"), ktore np. z drog polnych (a wlasciwie czesto nawet nie tyle drog, co wygniecionych traktorami sladow) porobily asfaltowe sciezki dla rowerow (vide duninowka czy w ogole juz absurdalna przez glizowke) i miejscowi sie wk*#^i@ja (w tym ja, bom prawie ze miejscowy, choc de facto miekszam gdzie indziej, ale spisz mam we krwi od dziecka, i to nie tyle spisz typu lapszanka, tylko typu mlaki na polnocnym stoku zubrowki czy pod gajnikiem), bo nie mozna spokojnie trakorem do pola, lasu, kosciola czy bacowki dojechac, bo krolowie szos na dwoch kolkach musza miec zawsze pierwszenstwo (czego wyrazem, znaczy tego wkur@#u, sa tablice takie jak np. w kacwinie przy cmentarzu).

aczkolwiek te trzy spiskie foty zacne (choc np. kosz kolo lapszanskiej kapliczki az szczypie w oczy, jakby go nie mogli postawic gdzie indziej).