Optyczne podchodzą do testów optyki bardzo techniczno-technologiczno-obiektywinie.
To dobrze, bo dzięki temu są spójni w swoich testach.
I oni zawsze chwalą obiektywy doskonałe technicznie, a bardzo krytykują takie perełki jak np. Nikkor 58/1.4 G, który w testach wypada źle ale za praktycznie każdym razem jak oglądam zdjęcia z tego obiektywu to mam taki wyraz twarzy ->
Ja po latach zacząłem doceniać obiektywy z celowo pozostawionymi niedoskonałościami w projekcie układu optycznego.
Tzw. obiektywy z charakterem.
Jak stare eLki, obiektywy Voigtlander'a, stare szkła od Fuji itp
Mnie po prostu trochę już nudzą najnowocześniejsze konstrukcje obiektywów.
Są do zrzygania przewidywalne, doskonałe i dają identyczny obrazek.
Zakładam się o flaszkę, że nikt nigdy nie rozpoznałby które zdjęcie byłoby zrobione z Canon RF 50/1.2 L, Nikkor Z 50/1.2 S, Sony 50/1.2 GM, czy Sigma ART 50/1.2
To samo tyczy się Canon RF 135/1.8 L, Nikkor Z 135/1.8 S "Plena", Sony 135/1.8 GM
Itp.
One wszystkie rysują tak samo.
Jak się to komuś podoba to spoko, no ale ja osobiście szukam szkieł które coś od siebie dodają do obrazka, które pozostawiają taką jakby "optyczną sygnaturę", co sprawia że zdjecie ma w moich oczach artystyczny wydźwięk a nie wygląda jak AI render.
Nikkor Z 35/1.4 jest właśnie jednym z niewielu nowoczesnych obiektywów do bezlusterkowców, który ma pozostawione wady optyczne i obrazek jaki daje jest w mojej ocenie bardzo przyjemny dla oka, taki miękki, plastyczny, aka vintage.
Strasznie mi się podoba.. 100x bardziej niż z Nikkor 35/1.2 S, czy Sony 35/1.4 GM bądź Sigmy 35/1.4 (tej nowej)
I szczerze mówiąc cały czas drapię się po głowie czy nie przesiąść się na system Nikon Z, głównie dla tego obiektywu właśnie (no i może jeszcze dla Nikkor Z 40/2, który ma podobne cechy w obrazowaniu a jest super mały, lekki i poręczny)