Ja też grałem w kilku kapelach (na bębnach) :-) W liceum zacząłem od grania jakiegoś sentymentalnego gówna dla panienek (koledzy gitarzyści zrobili sobie z tego sposób na rwanie "towarów" ;-) ) a ja usypiałem za peruksją. Dlatego zmieniłem ekipę i najpierw walczyłem w typowo metalowej kapeli (gitarzyści pod mocnym wpływem Iron Maiden) a potem już było długie łojenie garów w death metalowym składzie. Na studiach dałem się skusić na granie w jakimś bandzie grającym w stylu Alice in Chains a potem jakoś nagle przestało mnie to wszystko bawić :-) Kolejny raz za bębnami siadłem... na swoim weselu :-) - ot tak ku uciesze znajomych :-) Teraz też bym od czasu do czasu powalczył, ale dobry set kosztuje tyle co 1dmkIIn, więc wybór jest trudny :-)Zamieszczone przez leiho