Laptop zabierany i odpalany jedynie na wyjazdach, w domu mi się nie chce, a to na wyjeździe daje mi motywację do tego, żeby zabić czas ustawianiem kompa pod siebie. I tak mam kolejne uwagi:

1. najlepsza przeglądarka zdjęć - ApolloOne. Ma polskie menu, ma worfklow taki jakiego oczekuję, można ustawić backspace jako delete, przeglądanie w full screenie, na dole na pasku zadań oprócz rozdzielczości, daty i wielkości są również dane o parametrach foty jak przesłona, iso, czas itp. Pixea była prawie idealna, ale okazało się, że przy przeglądaniu CR3 w folderze nie wspiera tego formatu, choć pojedynczego RAWa można otworzyć.

2. głośniki są na tyle dobre i dźwięk akceptowalny dla ucha, że zupełnie zapomniałem o boomboxach JBL jakie zabieram zwykle na wyjazdy

3. 1TB > 512GB

4. nauczyłem się obsługiwać katalogi w LR, a potem w domu importować i merge'ować z głównym katalogiem, żeby nie robić znów tej samej roboty.

5. domowy monitor mam ustawiony na nieco chłodniejszy ton (tak lubię, nie cierpię wynalazków typu blokowanie niebieskiego światła, które to ustawienia zwykle przepomarańczowiają wszystko co widać i zakłamują kolory), w związku z tym muszę pamiętać o nie przechładzaniu tonów na Maczku.

6. może to głupie i snobistyczne, ale serio, obcowanie z takim małym cudem techniki jest bardzo przyjemne gdy przesiadam się na nowego, ale trochę tańszego służbowego Della Latitude wyraźnie czuć downgrade, i po smukłości, i po ekranie, i po klawiaturze. Jakbym brał do ręki jakiegoś kloca sprzed 15 lat.