Jako nędzny amator, który w życiu nie będzie fotografował obiektywem za 60 tysięcy, ale jest starym pieniaczem i nie znosi bycia olewanym i robionym w… wiadomo co - mam taką propozycję.

Czy autor postu nie powinien opisać tej sprawy - tak szczegółowo, jak się da - i wysłać do siedziby głównej Canona, do Japonii? Może Japończycy powinni wiedzieć, jak są tu reprezentowani i jaką AUTORYZOWANY serwis robi im antyreklamę?

Znałem historię gościa, który miał podobne przejścia z jakimiś mocno "górno-półkowymi" słuchawkami, bodaj SONY czy Technicsa - i kiedy polski "autoryzowany serwis" go olał, napisał do centrali w Japonii. Efekt był taki, że dostał w prezencie nowe słuchawki, a w autoryzowanym serwisie zmienił się cały management... Co prawda dawno to było, ale może warto spróbować. W imię zasad… ;-)