ej, ale po co mam robic kilkanascie stron za stowke, skoro tu mam 160 stron za trzy stowki.
przeciez to mi sie w ogole nie kalkuluje.
co do nawykow to masz racje i nie masz racji.
per analogiam: z jednej strony lubie jezdzic starym autem, gdzie slychac klekot silnika, z drugiej - elektryka na pustyni nie naladujesz. a ja w swoim dizloku mam 160 litrow i jeszcze moge kanistry zabrac :]
a teraz cie jeszcze "dobije": fotografujesz zestawem dla tetrykow, eee, sorry - mlodziez chyba teraz gada: bumerow (nota bene jak my wszyscy tutaj; jak to bylo z tym dosem i nortonem w watku o archiwizacji? hehe) - a przeciez smyrofony tez robia foty :]
no wiec tak to jest z tymi naszymi nawykami, wkladem pracy i nowinkami.
o wykorzystanym procencie to wydawalo mi sie, ze mowimy w kontekscie zdjec wywolanych/zarchiwizowanych, czyli takich co nie trafiaja do kosza, bo sa co najmniej fajne/dobre/ciekawe. no bo skad wiesz, czy za pare lat nie wrocisz do jakichs starych fot i nie puscisz ich na jakas wystawe :]
niewykorzystane to te, co nie "przezyly" selekcji (czy tej wstepnej w aparacie, czy pozniej na dysku) i trafila je kombinacja shift+del lub podobna.
ha! klisze, czy ktos wywala pojedyczne klatki? ze slajdow to ewentualnie jeszcze tak, ale negatywy? raczej watpie. i tutaj mozna mowic o procencie wykorzystania w twoim sensie - druk, odbitki, wystawy, pokazy etc.