Spodziewałem sie takiej odpowiedzi. Za dużo pracy włożyłeś by zmienić nawyki.
Nie każda apka ma wady o jakiej mówisz. Pierw spróbuj, wydaj coś małego, kilkanaście stron, zapłacisz nawet nie 100 zł a się przekonasz co do jakości (albo i nie). W kwestii kolorów to lepiej wyglądają na papierze błyszczących niż na macie, może w tym tkwi problem. Jak poznasz aplikacje to skład ci nie zajmie 2-3 dni tylko 1,5 godziny.
To może wyglądac jak reklama, zdaje sobie z tego sprawę. Zapewniam, że nie mam żadnych profitów tylko po prostu dziele sie z forumowiczami swoim doświadczeniem.
Wracając do tematu czyli do procentu wykorzystanych zdjęć. Satysfakcje z fotografii dają nie tylko opublikowane (czy to znaczy wykorzystane, bo tak to rozumiem) zdjęcia. Ja lubię etap fotografowania. Fotografuję głównie modelki (czasami amatorki, czasami profesjonalistki, czasami ubrane, czasami nagie, czasami z ekipą (stylistka lub choćby makijażystka). Co roku robię kilkudniowe plenery modelkowe z 5-ma modelkami i 15 fotografami (i makijażystką). Uwielbiam te plenery, nie tylko ja, niektórzy piszą do mnie zimą kiedy będzie plener, choć wiedzą że robię je późną wiosną (w tym roku 6-9 czerwca). Lubię pracę w grupie, lubię pogaduchy. Zdjęcia ... hm. Mam problem. Od lat uczę, także w szkole średniej. Uczennice (14-19 lat), uczniowie (i niektórzy nauczyciele, a może i dyrekcja?) znają i obserwują moje konta. Nie bardzo wypada mi pokazywać na zdjęciach półnagie dziewczyny. Ktoś (rodzic?) może mieć pretensje do szkoły. No i co mi da publikacja na FB? Satysfakcje z lajków? Nie odczuwam, większość oglądających to nie są wyrobieni fotografowie. Na grupach ciut lepiej, ale mi nie zależy po prostu. Mam wydrukowane albumy, pokazuję je znajomym (oraz modelkom), mam katalogi na smartfonie, też głównie do pokazywania nowym modelkom (i cudze zdjęcia jako inspiracje). W sieci www mojej "twórczości" prawie nie ma, a to co jest ... jest mocno przypadkowym zbiorem.
Podsumowując - procent wykorzystanych zdjęć mam ekstremalnie mały, ale mam satysfakcję z tego co robię. Wieki temu miałem satysfakcję innego rodzaju - ogrom publikowanych kalendarzy (na pewno kilkaset i to połowa w formatach B1). Nauczanie, kontakt z młodzieżą też daje (dawał) satysfakcję. Tzn z małą częścią młodzieży, która sie tą fotografią interesuje, bo większość jest na danym kierunku przypadkowo, po prostu nie wiedzą co ze sobą zrobić po podstawówce. A fotografowanie smartfonem jest przecież proste ... no to idą na fotografię bo się nie dostały na fryzjerkę. Na szczęście w każdej klasie jest parę osób które chcą się czegoś dowiedzieć.