Ja też.
Zresztą, od kiedy mam Canona EOS 650 (od 1990 r.) i przekonałem się, że można jednym pokrętłem i bez zbytniej gimnastyki poustawiać wszystkie parametry, które wszystkie są widoczne na jednym LCD, i nie trzeba biegać oczami od kąta, do kąta, to mocno sceptycznie podchodzę do wyciągania odrębnych elementów sterujących poszczególnymi funkcjami. Nawet przy EOS M5 zdarza mi się zapomnieć, że ten skurczybyk ma odrębne pokrętło do korekcji EV, i w panice kombinuję, jak tu wstawić, lub zmienić, tę korekcję, cisnąc guziki, i kręcąc tylnym kółkiem tak, jakbym miał w łapach lustrzankę
Natomiast przy Zf najbardziej mi się rzuca w oczy brak konkretnego gripa, a to już jest dla mnie perwersja, a nie nostalgia.