Tak, nie kupiłbym go drugi raz.
Jak to wspomniałem w innym wątku, robienie zdjęć R7 jest jak chodzenie z wackiem po prośbie- nigdy nie wiadomo, czy coś z tego będzie
Przez tego sqrvsyna zacząłem się włóczyć z dwoma zestawami sprzętu na raz, a to trochę ciężkie jest. Wczoraj mnie poniosło, gdy ten klamot nie dawał rady złapać śmigających jaskółek i jerzyków. Nie dość, że bardziej obiekt gubi, niż znajduje, to jeszcze gówno widać w celowniku, gdy mały ptak schodzi na jakieś tło, a wtedy też układ wykrywania, czy tez normalnego ostrzenia, cipieją do reszty. Niby coś tam łapie, niby coś tam śledzi, ale finalnie jest beznadzieja. Złapałem więc 7D Mk II z EF 100-400L II i od razu miałem dwie całkowicie ostre serie po 15-20 klatek jerzyków.
Zresztą już wielokrotnie robiłem takie zdjęcia tą lustrzanką z sukcesami, natomiast R7 raz za razem wymięka.
On się może i nadaje do dużych obiektów w kadrze dobrze odseparowanych od tła, czyli do w pełni profesjonalnych kadrów, ale nawet wtedy ma ujową statystykę trafień w punkt.
Ostatnio zamieszczam dużo zdjęć nim robionych, a wiele z nich jest zmniejszonych w celu odzyskania resztek ostrości. W nazwie plików jest klucz do rozpoznania, czy zdjęcie jest 100% wycinkiem, czy zostało zmniejszone. Jeśli jest tam "R" lub "4K", to zdjęcie zostało zmniejszone, i tego jest sporo, a wcześniej, przy lustrzankach, rzadko mi się to zdarzało.