I znów mam gotowe podsumowanie http://glebsky.pl/jutro-bede-operowa...zia-mam-kupic/

I powiem Wam jeszcze jeden przykład... Mam kolegę, który jest prawnikiem. Nawiasem mówiąc, robiłem mu zdjęcia na ślubie. Gdy uzyskał dyplom (czy co to tam się dostaje), zrobił z tej okazji imprezę, na którą zaprosił wszystkich przyjaciół. Też na niej byłem... W pewnym momencie (zanim jeszcze wszyscy byli pijani), wstał i ogłosił co następuje:

Wiecie, że właśnie zacząłem moją pierwszą pracę. Chciałbym Was wszystkich poprosić, byście jednak pamiętali, że dla was, nie jestem prawnikiem, tylko waszym kolegą. Nie przychodźcie do mnie z "tylko jednym małym pytankiem", ani po żadną poradę, bo wam jej nie udzielę. Od przyjaciół nie wziąłbym pieniędzy, a za darmo pracować nie zamierzam, bo zdobycie tego zawodu kosztowało mnie bardzo wiele czasu, wyrzeczeń i środków. Krótko mówiąc, potrzebny wam prawnik? To sobie go poszukajcie. Ale do mnie nie przychodźcie...

Piękne i treściwe przemówienie. Parę osób nawet próbowało się obrazić, ale widząc, że większość zrozumiała przekaz, odpuścili. To jest ten "drugi koniec kija", o którym wypadałoby choć wspomnieć. I nie można porównywać do tego, dzielenia się jabłkami ze swojego sadu, bo to zupełnie dwa różne światy.