Nie fotografuję za pieniądze (zrobiłem to 2 razy w życiu, po znajomości) i mam spokój. Natomiast uważam, że fotograf, który robi to zawodowo musi mieć bardzo dużą pewność siebie i... musi być mało samokrytyczny. Musi mieć trochę wybujałe ego. Osobiście nie potrafiłbym być "zmuszony" (czyli jechać na jakieś zlecenie) do robienia zdjęć gdzieś. Praktycznie zawsze jestem niezadowolony z zdjęć jakie wykonałem (choć np ich odbiór wśród moich znajomych, jak je gdzieś wrzucę na FB jest bardzo dobry), ale ważne jest, żeby w danym dniu/chwili czuć to flow. Czasami ma się coś takiego, że masz aparat w ręku i widzisz bardzo dużo ciekawych perspektyw i aż chce ci się fotografować i czujesz się szczęśliwy (mimo, że np te kadry później jak zrzucisz na komputer nie wyglądają już tak super )...

Co do branży więc. Na Facebooku na "canoniarzach" i innych tego typu jest często wysyp "Chcę zacząć fotografować na ślubach. Od czego zacząć?" wtedy - mimo mojego samokrytycyzmu - nóż otwiera mi się w kieszeni. Często są to ludzie, którzy mają jakiś aparat z kitowym obiektywem a już na pewno ma 50tkę Canona f1,8 z stażem pewnie w okolicach 1 roku i myślą, że już mogą wypłynąć na morze. Ciekawe jak wygląda później historia takich fotografów? Jak wygląda ich kontynuacja fotografowania za pieniądze. Przyznam, że kiedyś chętnie poszedłbym z kimś doświadczonym jako to wsparcie, tak bym mógł się uczyć obycia, ale żeby na mnie nie spoczywała ta presja. Byłoby to zapewne ciekawe doświadczenie i zawsze jakiś grosz by pewnie wpadł.

Wątek główny to oferty śmieciowe w branży. Nie powinno to mieć miejsca, fakt. Myślę, że każdy fotograf powinien wziąć jakąś gażę, na pewno nie za darmo. Niech weźmie choćby nawet kasę za stracony czas, ale za friko nikt nie powinien iść na takie zlecenia właśnie szanując choćby swój czas.