Cybulski, to poleciałeś)). Ładna utopia. Samochody elektryczne wymagają serwisu. Ok, klient nie wyda co roku na filtr oleju, powietrza i olej, ale nadal ma filtr kabinowy, hamulce, zawieszenie i niemal całą resztę jak w samochodzie tradycyjnym. Dwa - boom na samochody elektryczne jest niepoważny. Jeździłem elektrykami i są fatalne. Zaletą jest wykres mocy (pedał gazu działa jak potencjometr - ile wciśniesz tyle masz) i reakcja na gaz (jak w wolnossaku jadącym na wysokich obrotach), ale cała reszta kuleje. Ogrzewanie w zimie, zasięg, ładowanie baterii, w przypadku jakiegoś poważniejszego wypadku przypuszczam, że będą leciały "całki", czyli samochód do kasacji. Dodatkowo brak infrastruktury, utopijna wizja "władców" Europy aby przestać produkować samochody spalinowe (ciekawe co ma powiedzieć Kowalski mieszkający na 10 piętrze w bloku. Jak on naładuje samochód elektryczny stojący na osiedlowym parkingu? Przedłużkę 50metrową będzie ciągnął?
). Samochód elektryczny tylko dla bogatych.
Hybryda to super opcja, a już przyszłość, to raczej samochody na wodór (takie już miała/ma Toyota w swoim portfolio). Choć i pewnie tu będą problemy, bo wody (nie słonej) na świecie mało, a Ziemia w ujęciu globalnym usycha.
Ponadto wyobraź sobie że nagle wszystkie samochody na świecie są elektryczne. Infrastruktura elektryczna (elektrownie, przewody itd) nie wydoli takiego obciążenia, kiedy Kowalscy, Smithowie i inni będą ładować swoje auta nocą. Więc proponuję wygodnie usiąść w fotelu z popkornem i piwkiem i obserwować problemy napotykane przez lobby samochodów elektrycznych, a do pracy wsiąść w samochód na LPG i cieszyć się jazdą![]()