No niestety- żaden z Olympusów OM nie pokazywał w celowniku przysłony, co było związane z przyjętymi założeniami konstrukcyjnymi zarówno korpusów, jak i obiektywów. W tym miejscu przy korpusie, gdzie inne obiektywy mają pierścień przysłony, to korpusy OM miały pierścień migawki, a pierścień przysłony na nosie obiektywu, więc optyczny podgląd wartości przesłony nie mógł być zrealizowany, natomiast inna metoda pokazywania jej wartości rodziła jeszcze większe problemy techniczne.
Zresztą fotograf na ogół preferował konkretną przysłonę i do niej dobierał czas ekspozycji, więc z góry wiedział, co wybrał, albo nie mogło to być decydujące, gdy trzeba było utrzymać konkretny czas ekspozycji. Zaskoki na pierścieniu przysłon co cały stopień ułatwiały obliczenie sobie po omacku, jaką się akurat nastawia, natomiast wszystkie ustawienia, czyli przysłony, migawki, ostrości i zmiany trybu pracy można było wykonywać lewą ręką bez odrywania oka od celownika, i bez sięgania na prawą stronę aparatu. Nawet bez regulacji korekcji ekspozycji pokrętłem można się było obejść przechodząc błyskawicznie na manual i wprowadzać ją wg wskazań światłowagi.
Tylko zoomy miały pierścień przysłony blisko bagnetu.
Stałoogniskowe:
Zoomy:
![]()