No to może wreszcie jakiś Canon?
Canon AT-1, czyli wykastrowana z automatyki, wyłącznie eksportowa wersja Canona AE-1, bo sporo nabywców automatyka nie interesowała, i nie chcieli za nią dopłacać.
Była to w pełni manualna lustrzanka z elektroniczną migawką, światłomierzem CdS działającym na zasadzie zgrywania igły galwanometru z igłą znacznika przysłony (ale bez wskazania jej wartości), samowyzwalaczem, przyciskiem podglądu GO, gorącą stopką i złączem PC do lampy. Można też było podłączać winder i akcesoria te same, co do AE-1.
Samowyzwalacz był kasowalny, ale w ten sposób, że natychmiast zwalniał migawkę, a jego dźwignia jednocześnie obsługiwała blokadę spustu do ekspozycji w trybie B.
Aparat był dość toporny, pokrętło nastaw migawki pod dźwignią naciągu niezbyt wygodne i dość ciężko się obracające, a pokrywy dolna i górna były wykonane z metalizowanego tworzywa sztucznego.
![]()